25 sierpnia 2013

Rozdział VIII

UWAGA! ROZDZIAŁ ZAWIERA SCENĘ MOLESTOWANIA SEKSUALNEGO! JEŚLI NIE CHCESZ TEGO CZYTAĆ TO OMIŃ TEN FRAGMENT!

- Wesołych Świąt chłopcy. - pożegnała się Anne zatrzaskując za sobą drzwi. Serce Harry'ego nadal biło niezdrowo. Pomiędzy ojcem a synem nastała cisza, a żaden z nich nie odważył się spojrzeć drugiemu w oczy. Lokaty z ciekawością przyglądał się swoim stopą, odzianym w czarne skarpetki. Poruszał nerwowo palcami, co nie uszło uwadze starszemu. 
- Idź do pokoju i mi nie przeszkadzaj. - warknął Des po czym poszedł do salonu dalej gnić na kanapie i oglądać powtórki dennych seriali. Zielonooki pokiwał głową i obrócił się na pięcie zmierzając w kierunku swojego pokoju. W pomieszczeniu było ciemno, co zmusiło nastolatka do włączenia lampki nocnej. Usiadł na skraju swojego łóżka i zaczął przyglądać się swoim dłonią. Na jednej nadal ciasno owinięty był bandaż, który mizernie wykonał Louis. Lokaty chłopak uśmiechnął się na wspomnienie. Wszystkie przyjemne wspomnienia były związane właśnie z Louis'm. 
Cynamonowe ciastka kojarzyły się od pewnego czasu tylko i wyłącznie z szatynem, choć ten śmiało zdeklarował, że jedzenie ich jest jak zajadanie się żwirem.
Wycieczka po znienawidzonym mieście - Louis.
Piosenka "Pray" - Louis.
Fortepian - Louis.
Święta - Louis.
Miłość - Louis. 
To były jego najpiękniejsze wspomnienia. Podniósł się i podszedł do parapetu wyglądając za okno. Miasto spało. Nikt nie włóczył się po uliczkach i chodnikach, wszyscy byli teraz z swoimi rodzinami i napawali się świąteczną atmosferą. Harry uśmiechnął się na myśl o tym, że kiedyś to on z Louis'm może założyć rodzinę. To oni będą siedzieć przy stole zajadając się świątecznymi potrawami. W okół nich będzie biegać gromadka ciemnowłosych dzieci. Były to bardzo dojrzałe plany na przyszłość jak na siedemnastolatka. Harry chciałby zostać ojcem. Chciał zapewnić swoim dzieciom wszystko czego jego własny ojciec nie zapewnił mu. Był pewien, że w życiu nie popełni tych samych błędów co Des, obiecał że nigdy nie skrzywdzi swoich dzieci. Ale czy planowani dzieci z Louis'm nie było nieodpowiednie? Przecież byli na etapie przyjaciół a Tomlinson nie robił żadnych kroków w przód. Harry myślał, czy Louis może po prostu jest hetero. On sam zastanawiał się nad swoją orientacją, a poznanie Louis'ego tylko go utwierdziło w tezie, że jest"inny". Nie zamierzał o tym nikomu mówić, stwierdził, że jest na to jeszcze czas. 
- Harry! - z zamyślenia wyrwał go stłumiony przez bariery ścian głos ojca. Nie czekając dłużej poszedł do saloniku. Nie chciał się narażać. Gdy stał już w progu obdarzył ojca pytającym spojrzeniem. Bał się, że nawet w święta ojciec mu nie odpuści. - Harry, proszę Cię, podaj mi piwo z lodówki. Najlepiej przynieś od razu dwa. 
Tylko to od niego chciał? Przez głowę nastolatka, przemknęła myśl, że może dzisiejszego wieczoru wszystko będzie normalne, a ojciec w jakiś magiczny sposób pokocha go tak jak kochał przed wypadkiem Gemmy. Nawet nie wiedział jak w ogromnym był błędzie. Podszedł do lodówki i otworzył cicho drzwiczki. Chłodne powietrze zaatakowało jego poliki. Szybko wziął do dłoni dwie puszki piwa, tak jak życzył sobie tego Des, i zaniósł mu je. 
- Usiądź. - nakazał otwierając jedną puszkę ,z której wydał się charakterystyczny dźwięk syku. Harry posłusznie wykonał polecanie, po czym usiadł na miejscu jak najbardziej oddalonym od taty. - Pij. - wskazał na piwo. Harry tylko pokręcił głową. - Pij! 
- Tato, ja nie piję. - wyszeptał przestraszony.
- W takim razie co z ciebie za mężczyzna!? Masz to wypić. - podał mu alkohol prosto do ręki. 
- Nie chcę, proszę. - dłonie zielonookiego zaczęły drżeć i się pocić.
- Nie mów, że się boisz... - spojrzał na niego z pogardą. - Albo to wypijesz, albo porozmawiamy inaczej. 
Wtedy Harry nie miał już wątpliwości. Nie chciał być znowu pobity. Szybko otworzył puszkę, słysząc ten samy syk co wcześniej. Poczekał aż nadmiar gazu się ulotnił, po czym przybliżył metal do ust. Czuł nie przyjemny zapach alkoholu, na co zmarszczył brwi. 
- Tato, ja naprawdę nie chcę pić. - powiedział błagalnie. Miał jeszcze ziarenko nadziei, która i tak chwilę później wygasła.
- Pij to kurwa. Bądź mężczyzną. - warknął przez zaciśnięte zęby. 
Harry przechylił lekko puszkę do przodu i otworzył usta. Zimny płyn zalał jego podniebienie i podrażnił kubki smakowe. Odkaszlnął głośno i wypluł to co miał w buzi. 
- Ty mała pizdo. - zaśmiał się gorzko. - Skoro nie mogę Cię uśpić zabawimy się na trzeźwo. 
Na te słowa Harry zamarł. Jego myśli się wyłączyły. Tylko przerażone i powiększone oczy pracowały i śledziły to co się działo. Wszystko działo się tak szybko. Najpierw Des wstał z kanapy i przewrócił koło niej stojący stolik. Potem złapał bruneta za kołnierz i rzucił jego ciałem o podłogę. Harry poczuł jak ciepła ciecz spływa po jego głowie i przedziera się przez jego loki. Oprócz tego nie czuł nic. Ból był aż tak mocny, że po prostu ciało nastolatka nie było w stanie go odczuć. Adrenalina robiła za skuteczne znieczulenie. Des z szyderczym uśmiechem podszedł do leżącego syna i kopnął go w udo, na co Harry tylko cicho jęknął. Ojciec przeczesał ostatnią kępkę włosów na swojej prawie wyłysiałej już głowie i schylił się nad Harrym. Splunął mu na twarz i pociągnął za loki. Tego było już za wiele. Młody Styles krzyknął z nadmiaru bólu a z jego oczu pociekły łzy. 
- Tato! - pisnął gdy ten szczypał go za policzki. Nagle odszedł od niego i usiadł na krańcu kanapy. Przez chwile zastanawiał się nad czymś. Harry obserwował jego rysy twarzy. Podejmował decyzję. Tylko Harry nie wiedział jeszcze jaką decyzję. 
- Na kolana. - warknął podnosząc się z miejsca. 
- C-co? - wyjąkał przerażony Kędzierzawy. 
- To co słyszałeś. Na kolana!
- Al-ale jak to? - łzy spływały teraz jak rwąca rzeka. Nie wiedział czego ma się spodziewać. Ojciec spoliczkował go za to, że nie wykonał polecenia. Wiedział, że jest przegrany. Nie wygra. Musi się poddać. Podniósł się z podłogi i posłusznie padł na kolana. Des podszedł do nie i przystawił głowę syna do swojego podbrzusza. - Tatusiu, błagam.  
- Stul ryj. - sapnął po czym zręcznie odpiął pasek od spodni. Zsunął je z swoich nóg aż do kostek, a klamerka paska uderzyła z hukiem o panele. Przez ciało Loczka przeszedł dreszcz. Jedyną rzeczą, którą widziały jego zielone oczy był owłosiony brzuch swojego taty i napierająca na czerwony materiał bokserek erekcja. Bielizna podążyła zaraz za spodniami. Harry czknął głośno dusząc się łzami. - Ssij. - rozkazał. 
- Nie. - wyjąkał. 
Des sapnął z niezadowolenia i przyciągnął Harry'ego bliżej, po czym wepchnął w jego buzię swojego penisa. Siedemnastolatek nie wiedział co robić. Nigdy tego nie robił. Przez jego ciało przeszła fala mdłości, którą skutecznie udało mu się opanować. Styles mlasnął gdy ojciec wysunął z jego usta członka, po chwili znowu go wkładając. Kilkakrotnie uderzył o podniebienie bruneta, przez co w pomieszczeniu słychać było tylko jęki Desa. Harry nie mógł już wytrzymać. Mdłości się nasilały, przez co był zmuszony do wyrwania się z uścisku. Zwymiotował tusz obok Desa. Wymiociny były wszędzie. Na kanapie, na podłodze, na nogawkach spodni. 
- Harry. - wyjąkał ojciec. Syn spojrzał na niego. Był spocony a jego penis pulsował jakby miał zaraz wybuchnąć. Kędzierzawego naszły wyrzuty sumienia, że nie dokończył swojej roboty. - Jesteś taki niegrzeczny. Takich jak ty powinno się karać - przerwał. - Ostro karać. - przybliżył się do twarzy Loczka i zaczął poruszać ręką na swoim penisie. - Tatuś Cię ukarze, o to się nie martw. - powiedział po czym wytrysnął na twarz Harry'ego. Chłopiec chciał jak najszybciej zetrzeć z siebie nasienie ojca lecz ten złapał go za nadgarstki. - Musisz poczuć na sobie tatę. Byłeś zbyt niegrzeczny by teraz móc się wytrzeć. - rzekł. Puścił go i naciągnął na siebie spodnie. Gdy już zapiął zamek, poprawił koszulę i otarł ręka kropelki potu z jego czoła. Spojrzał na zapłakanego syna z obrzydzeniem, po czym kopnął go w brzuch. Harry skulił się i upał na podłogę, a jego loki zamoczył się w wymiocinach. Na to doznanie Harry skrzywił się i westchnął. - Wesołych Świąt, Harry. - powiedział Des zostawiając Harry'ego sam na sam z swoimi myślami. Ten tylko czekał na moment, w którym będzie mógł przeczołgać się do swojego pokoju. Gdy usłyszał jak drzwi od łazienki się zatrzaskują, szybko jak na miarę swoich możliwości podniósł się do góry. Jak chwilę później się okazało przecenił swoje możliwości i upadł na swoje kościste kolana. syknął z bólu i otarł wierzchem dłoni łzy, które nieposłusznie wypłynęły na wierzch z jego zielonych oczu. Ponawiał swoje próby, aż w końcu znalazł się pod drzwiami swojego małego "azylu". To właśnie w swoim pokoju chciał dotrzymać obietnice jaką złożył Louis'emu. Chciał mu o wszystkim opowiedzieć. Szybko przeczołgał się w stronę łóżka i o ostatkach sił wdrapał się na nie. Schował twarz w poduszki, zapominając o tym, że nadal ma na niej płyn spełnienia swojego ojca. Jęknął głośno i omackiem zaczął szukać swojej komórki na stoliczku nocnym. Znalazł go niespodziewanie szybko. Harry nawet nie wiedział kiedy udało mu się wyszukać kontakt do Tomlinsona. W słuchawce rozbrzmiał jego radosny głos.
- Słucham?  
Cisza.
- Harry?
Cisza.
- Harry, coś się dzieję. Mów co Ci dolega?
Kędzierzawy wziął drżący wdech za nim w końcu wydusił coś z siebie. 
- Cześć, Lou - zatrzymał się na chwilę gdy usłyszał swój głos. Był niski chropowaty. Jeszcze bardziej niż wcześniej. W przerażeniu złapał się krtań. Pomasował palcem bolące miejsce, po czym spróbował kontynuować. - Obiecałem Ci, że będę mówił Tobie o... Sam wiesz czym.
- Co Ci zrobił?!  - warknął Louis, a z drugiej strony słuchawki do ucha Harry'ego doszedł dźwięk zatrzaskujących się drzwi. 
- Louis - wyszlochał. - On mnie... - przerwał krztusząc się łzami. - On mnie zgwałcił. 
- Jak t-to? - wyjąkał a chwilę później sapnął zdenerwowany. - Ja tego tak nie zostawię...
- Louis, nie rób nic głupiego. Zostań tam gdzie jesteś. Proszę. Louis. - prosił Harry gdy usłyszał dźwięk zakończenia połączenia. 

***

Lokaty nawet nie zauważył, że jego ciało i zmysły udały się na kilkunastominutową drzemkę. Obudziło go głośne walenie do drzwi. Było coraz głośniejsze i robiło się nie do zniesienia. Podniósł się z wygodnej pozycji i ruszył by zobaczyć kto tak zawzięcie próbuje się do nich dostać. Prawie zapomniał co wydarzyło mu się zaledwie pół godziny temu. Prawie. Na nie miłe wspomnienia jego umysł zwariował, przez co o mało co nie stracił równowagi, co skończyło by się nieprzyjemnym spotkaniem z panelami. Podparł się o ścianę i wziął kilka głębokich wdechów. Nadal go czuł. Jego smak... Jego zapach... Jego ciało... To było straszne, a Harry nadal go czuł i nie zapowiadało się na to by miał o tym zapomnieć. Znów pukanie. Jęknął i uchylił drzwi od swojego pokoju. O własnych siłach podreptał w stronę przedpokoju, ale jednak jak później się ukazało, ktoś wyprzedził go z chęcią zobaczenia kto próbuję dostać się do ich mieszkania. Des stał przy drzwiach frontowych i właśnie łapał za gałkę. Harry szybko schował się za progiem. Drzwi otworzyły się z cichym skrzypnięciem.
- Jest późno. Czego chcesz? - spytał ojciec. 
Harry wychylił swoją lokatą głowę by móc obserwować co się tam działo. Na widok, który zobaczył jego powieki same się zamknęły. Odgłos łamiącej się kości nosowej sprawił że Styles dostał gęsiej skórki. 
- Louis! Proszę przestań! - pisnął siedemnastolatek. Louis go nie posłuchał. Nadal wymierzał ciosy w twarz Desa. - Louis! - krzyknął upadając na ziemię. Płakał. A kiedy on nie płakał? To były ostatnie łzy tamtego wieczoru. Jego oczy totalnie się wysuszyły. 
Wszystko przebiegało przed jego oczami jakby przewijał jakiś film. Dramat. Na pewno to był dramat. Oglądając ten film, Harry zupełnie odłączył się od świata rzeczywistego. Przypatrywał się niektórym sceną, a jedynymi, które przykuły jego uwagę było warknięcie "Pieprzcie się!", po czym jego ojciec trzasnął drzwiami i opuścił mieszkanie. Potem bł fragment, w którym Louis został z Harrym sam na sam. Nagle znikąd pojawiła się zapłakana Anne. Głaskała włosy Harry'ego i całowała jego czoło mówiąc, ze wszystko będzie dobrze, i że już nigdy nie będzie tak cierpiał. Później Louis obmywał zmęczone ciało Stylesa a ten tylko patrzał na palce swoich stóp. Był nago, ale nie czuł się obnażony w obecności Louis'ego. Ciepła woda obejmowała jego posiniaczone ciało. Ostatnią i najpiękniejszą sceną było zaśnięcia w ramionach szatyna. Jego ciepły oddech łaskotał bark Kędzierzawego. Było bardzo przyjemnie lecz to nadal nie wymazało strasznych wspomnień z jego myśli. Koniec filmu  




Przeczytałeś/łaś? Wyraź swoją opinię komentując. To nie boli, a sprawia radość autorowi lub nakierowuje do nie poprawiania banalnych błędów. :)      





18 komentarzy:

  1. I Ty się pytasz, czy masz stałych czytelników? Zawsze i wszędzie. Świetnie piszesz, fabuła też świetna. Czego chcieć więcej?
    Omg, Des najpierw jest homofobem, a potem wykorzystuje syna... Reakcji mojej nie będę opisywać, po prostu przez cały czas leciały niecenzuralne słowa (: Oczywiście... W pozytywnym (?) znaczeniu.
    Jedyne błędy to kilka ortograficznych i literówek (:
    Pozdrawiam i czekam na następny ;)
    @_Zettt_

    OdpowiedzUsuń
  2. Gdy przeczytałam słowa "uwaga rozdział zawiera scenę molestowania seksualnego" w moich oczach pojawiły się łzy, a ja sama przez kilka minut zbierałam w sobie odwagę, by to przeczytać. Tak strasznie źle się czułam, gdy to czytałam. I miałam ochotę zabić Des’a, bo ten chuj (wybacz słownictwo) nie ma prawa dotykać Harry'ego. Mam nadzieję, że z Harreh’em będzie wszystko ok. A i chciałam Ci powiedzieć, że owszem - masz stałą czytelniczkę. Otóż mnie. Miłego pisania słoneczko, nie mogę sie doczekać co będzie dalej xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Boże, to było straszne. Nie wiem nawet kiedy, ale zaczęłam płakać. Jak można zrobić coś takiego własnemu synowi?! Mam ochotę zabić Des'a za to wszystko co robi Harry'emu. Mam nadzieję, że ten dupek zniknie z życia Harry'ego na zawsze i że zapłaci za swoje czyny. Czekam niecierpliwie na dalszy rozwój akcji. To jest ewidentnie najlepsze opowiadanie jakie kiedykolwiek czytałam, masz wielki talent!
    PS. Ja jestem twoją stałą czytelniczką i to się nigdy nie zmieni ;) x

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie mam słów, aby to opisać ... To było, no nie mam słów.. Jak Des mógł! Jak on mógł zrobić to Harry'emu? Jak? Mam nadzieję, że trafi za kratki, za to co zrobił Jemu i Jego siostrze. Oby Harry w końcu zaznał spokoju i nie musiał widzieć codziennie tej obrzydliwej gęby, i nie musiał doświadczyć kolejnych faz bólu z jego strony!
    A i mógł żyć szczęśliwie z Lou :)

    Świetnie piszesz słońce. Przepraszam, że nie komentuje każdego rozdziału (moje lenistwo się odzywa :P). Ale czekam z niecierpliwością na dalsze losy Harry'ego :)

    A i ja jestem twoją stałą czytelniczką xx

    @dianaseth

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [SPAM] hej kochana! Masz sekundkę? Zajrzysz? http://you-will-see-me-in-the-dark.blogspot.com/

      Usuń
  5. KURWA, KURWA KURWA
    JA PIERDOLE, ZAJEBIE SKURWYSYNA!

    (ok, wybacz ten niecenzuralny początek)

    A wiesz o co ja sie założe? Że każdemu stanęło serce jak przeczytał czerwoną czcionkę.

    GRRRRRR, ja ją czytałam chyba z trzy razy i w myślach tylko "nie, on tego nie zrobi, jeśli ten skurwiel zrobi coś hazzie to już nie ma życia. zajebie, zajebie, zajebie"

    Ale jezu, to było okropne i mi samej sie chce wymiotować akjsjdhfudududhdhf
    Ja pierdziele, jak on mógł? No ja sie k u r w a pytam JAK?!

    Boże, biedny Hazzuś, chciałabym go teraz tak mocno przytulić bo to co mu ten potwór bez serca zrobił to sie w głowie nie mieści. (PISZE POTWÓR BO TO NIE JEST CZŁOWIEK, NIE DLA MNIE)

    Teraz musimy tylko wpierdolić go za kratki!

    Ale, woah! Harry, mamusia (w sensie ja yyy) jest z ciebie dumna, bo zadzwoniłeś do LouLou, tak jak obiecałeś. :)

    I Louis, zuch chłopiec, moja krew normalnie.
    Przyszedł i przywalił Desowi tak jak już ktoś dawno temu powinien zrobić. Jestem dumna :")

    A potem jeszcze przyszła Anne, jejkuś.

    i cała ta scenka jak Lou myje Hazza a potem zasypiają wtuleni w siebie, jezus maria, chyba mi sie larry feels włączyły

    Kocham to jsjsdhshfhdhg *-*

    No i mam nadzieje, że teraz już będzie wszystko okey! (bo jak nie będzie to masz wpierdol od mojej PANDA ARMY, kurwa czaisz?)

    Ahhh, zostanę twoją stałą czytelniczką, ale... kupisz mi skittlesy? *mina kotka ze shreka*
    Dobra, to był taki joke. Jasne, że ja jestem twoją stałą czytelniczką, komentuje każdy możliwy post, no halo! XD
    Tak więc, jedną stałą na pewno masz, hehs hehs.

    No i kurde, wiesz, że ja nie wytrzymam do czwartku?! Wiesz o tym doskonale, prawda? No ja wiedziałam, chcesz mnie wykończyć psychicznie ty.. ty.. ty.. TY BRUTALU!

    Jeszcze kurde, dzień przed TIU, poebało? XD

    Dobra, masz dodać wcześniej i to beż gadania! bo sie wkurze.

    No i chyba już kończę, cnie. :P

    To ten, weeeny dużo skarbie i ...
    Kocham cię, wiesz?
    @tommoshow

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział, jak przeczytałam maiłam oczy jak pięciozłotówki, a serce waliło jak opętane :D Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału , i proszę, żebyś szybciej dodała ten rozdział, kocham to co piszesz. Życzę dużo weny i do kolejnego rozdziału

    OdpowiedzUsuń
  7. chcesz mnie zabić?! mam nadzieje że nie masz mi za złe tego że pominęłam TĄ część. i jestem stałym czytelnikiem.

    OdpowiedzUsuń
  8. OMG!!.. Czekam na więcej. Proszę napisz jak najszybciej !

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny rozdział, czekam na kolejny. ;D

    OdpowiedzUsuń
  10. O matko, to jest takie... straszne, ale opisane w świetny sposób...
    Jestem tak ciekawa co zdarzy się później, czekam z niecierpliwością ;*
    @lifetastegreat

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja to tutaj czytam od pierwszego rozdziału czy tan prologu ;D i czekam na następny rozdział ♡

    OdpowiedzUsuń
  12. Jezu, to jest świetne :o Czekam na wiecej.

    OdpowiedzUsuń
  13. Hej. Przeczytałam te osiem rozdziałów w zastraszająco szybkim tempie. Nawet nie potrafię powiedzieć, jak świetnie piszesz. To opowiadanie jest naprawdę ciekawe. Potrafisz świetnie opisać, jak czuje się w danej chwili Harry. Gdy przeczytałam prolog, już wiedziałam, że to na pewno będzie wspaniała historia. Masz wielki talent. Nic, tylko gratulować. C:
    http://the-way-you-kiss-me.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. To było jednocześnie, straszne i cudowne. Louis był taki aww <3 nie mogę się doczekać co będzie dalej.

    OdpowiedzUsuń
  15. Hej :)

    Na wstępie chcę Cię bardzo przeprosić, że komentarz dodaję tak trochu późno. Nie miałam w ogóle czasu na przeczytanie rozdziału, a jak już przeczytałam (dzisiaj w nocy), napisałam komentarz (ogarnij, że 30 minut mi to zajęło, bo na telefonie byłam ;O) i kliknęłam, żeby publikować, to się strona odświeżyła. ;-;

    Ale przejdźmy do rozdziału.

    Masz rację, po przeczytaniu czerwonego napisu stanęło mi serce. Musiałam przeczytać z 5 razy, żeby upewnić się, że to nie są moje zwidy. A później długo wahałam się, czy przeczytać rozdział, czy też nie. Ostatecznie stwierdziłam, że przeczytam, bo przecież nie mogę opuścić rozdziału tak cudownego opowiadania.

    Pierdolony Des. Zabiję skurwiela. Jak on mógł to zrobić.

    Biedny Harry.

    Mi samej chciało się rzygać jak to czytałam. I sama nawet nie zauważyłam, kiedy moja poduszka zrobiła się cała mokra od łez.

    Harry - zuch chłopak. Dotrzymał obietnicy danej Lou i zadzwonił do niego. To była chyba najlepsza decyzja jaką mógł podjąć.

    LouLou - jestem z Ciebie dumna chłopie! W końcu ktoś przyjebał temu pierdolonemu Des'owi. Czekałam na to taaaaaaak długo : ))))

    No i pojawiła się Anne. Mam nadzieję, że wyjebie tego skurwiela z domu na zbity ryj (dosłownie).

    No i to by było chyba na tyle ode mnie...

    Trochu tak się nie wysiliłam z tym komentarzem, ale dopiero co wstałam i mój mózg jeszcze nie zaczął dobrze pracować.

    @HarrotB

    P.S. HELOŁ! JA TUTAJ JESTEM! TWOJA STAŁA CZYTELNICZKA! : )))))

    OdpowiedzUsuń
  16. Naprawdę piszesz świetne opowiadanie... Chyba jest ono jedynym polskim fanfiction, które ma tak dobrą fabułę i o czymś opowiada... Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  17. świweeeeeeeeeetne. :)nie mogę się doczekać nastęonego kochanie. <33
    / krewetka

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję Ci za komentarz! Na prawdę bardzo mi miło.