28 sierpnia 2013

Rozdział IX

Ciepłe ramię ostrożnie obejmowało Harry'ego wokół pasa. Chłopak wyplatał się z uścisku i obrócił tak, że teraz widział twarz Louis'ego. Światło księżyca padło na nią ukazują malutkie detale, których wcześniej zielone oczy nie dojrzały. Kilka piegów na jego policzkach. Były przeurocze, a w tamtym momencie Styles chciał je wszystkie scałować. Usta szatyna zaciśnięte były w cienką linię, lecz gdy Loczek zdobył się na odwagę dotknięcia ich opuszkiem palce, te rozwarły się lekko. Nagła chęć złączenia ich z swoimi obległa mózg kędzierzawego chłopaka. Nie mógł tego zrobić. Ale tak bardzo chciał. Był ciekaw jak smakują, czy są miękkie i czy by idealnie przyległy do pełnych warg Harry'ego. Nie mógł się powstrzymać. delikatnie nachylił głowę i musnął dolną wargą usta Louis'ego. Odsunął się niczym oparzony gdy niebieskooki jęknął i wyszeptał ciche "Harreh.". Harry przestraszył się, że zbudził swojego przyjaciela, lecz ten mlasnął tylko przez sen i odwrócił się do niego plecami. Styles opadł z powrotem na poduszki i zamknął oczy. Lekko paluszkiem dotknął miejsca, w którym ich wargi się musnęły. Uśmiechnął się na to doznanie, a przez jego ciało przeszedł dreszcz. Nie zasmakował ich tak jakby tego chciał, ale musiał się zadowolić tym, że chociaż dotknął jego usta swoimi. Nagle przypomniał sobie co te usta robiły parę godzin temu. Zaczął ścierać z nich wszelki bród rękawem rękawem. Czuł się brudny, jak jakaś mała podła dziwka. Jego usta pod wpływem tarcia, poczerwieniały i zaczęły niemiłosiernie szczypać. Harry zaczął szlochać a z jego gardła wydobył się krzyk. Wbił swoje paznokcie w materac i wiercił się na każdą możliwą stronę. Nie był w stanie opanować tego co działo się z jego ciałem. 
- Harry? - wychrypiał sennie Louis. Odpowiedział mu krzyk zmieszany z szlochem. - Harry?! Co Ci jest? - chłopak nadal nie odpowiadał, a jego krzyki ucichły odwrócił się tak, że mógł schować twarz w miękkiej poduszce. Przyjaciel złapał go za ramię i poszarpał nim lekko. - Harry! - Do pokoju wbiegła Anne klękając koło ich łózka. 
- Harry, synku! Obudź się! To tylko zły sen. - uspakajała go głaszcząc po plecach. W pomieszczeniu słychać było tylko stłumiony przez poduszkę szloch i ciche "Tchii", którym Anne uspakajała synka.
- Jestem małą dziwką. - wymamrotał w poduszkę Harry. Emocje wtedy dosięgły zenitu, a z oczu jego matki zaczęły cieknąć łzy. - Małą dziwką... - powtórzył podnosząc głowę i spoglądając na swoją mamę. 
- Synku! To brednie! Nie jesteś żadna dziwką! Boże, Harry! Nie wiem co mam robić...- wyszlochała kładąc głowę na krawędzi łóżka. Louis tylko przypatrywał się temu zdarzeniu, a kciukiem kręcił kółka na przedramieniu bruneta. Liczył na to, że choć trochę go uspokoi, lecz tak naprawdę nie wiedział jak jego dotyk koił Loczka. - Zrobię Nam wszystkim herbaty i pooglądamy telewizję, dobrze? 
Obaj pokiwali głowami. Harry podnosząc się z łóżka czuł na sobie palące, przepełnione współczuciem spojrzenie Louis'ego. Nie chciał żeby tak na niego patrzył, lecz po całej sprawie z Desem spodziewał się, że teraz każdy będzie taki dla niego. Ostrożny. Myśleli, że Harry to porcelana. Harry postanowił tą porcelanę potłuc i zakończyć jej egzystencje.

***

Harry siedział na krześle w kuchni przyglądając się gotującej Anne. Nie odzywał się. Tak właściwie jego zdolność mowy została po raz ostatni użyta w nocy, gdy szlochał. Louis dostał nakaz od Anne, że ma sobie nie zaprzestawać głowy jej rodziną, bo ona da radę a Louis powinien spędzić te święta z swoimi dziadkiem tak jak to miał w planach. Kędzierzawy zauważył, że pomiędzy Lou a Anne jest jakaś nić porozumienia. Podobało mu się to, że jego obiekt zauroczenia i własna matka świetnie się dogadują. Gdyby była możliwość zrobienia z Louis'ego wzięcia Anne, byłby on najlepszym i najbardziej uczynnym partnerem dla jej syna. Jednakże takowej możliwości nie było, ponieważ Harry nie był pewien czy Louis czuję do niego to samo co Kędzierzawy, a poza tym postanowił i obiecał sobie coś zakończyć. Przypominając sobie o obietnicy złożonej samemu sobie poderwał się z krzesła. 
- Gzie idziesz ?- pohamowała go szybko matka. Odchrząknął głośno.
- Do łazienki. 
- Pójść z Tobą, Harry? - spytała z słyszalną w jej głosie troską.
- Mamo. - jęknął niechętnie.
- Dobrze, dobrze. Idź, ale jak skończysz to szybko do mnie wróć. 
Ruszył, lecz zamiast do łazienki skierował się do swojego pokoju. Harry nie był typem samobójcy. On po prostu był zdesperowany. Odetchnął łapiąc za klamkę i po cichu wparował do pomieszczenie. Od razu skierował się w stronę stolika nocnego, a odchylając jedną z szuflad wyciągnął z niej to czego potrzebował. Podrzucił słoiczek kilka razy ku górze, po czym schował go do luźnej kieszeni jeansów. Chwilę później znalazł się w łazience. Zakluczył drzwi i zjechał plecami po ich gładkiej nawierzchni. Gdy jego ciało opadło na podłogę, szklany słoiczek ponownie znalazł się w jego dużej dłoni. Obrócił go kilkakrotnie przyglądając się odbijającemu się sztucznemu światłu, które dochodziło z lampy zawieszonej z około dwa metry nad nim. Podniósł się na chwile po czym opadł na kolana i na czworaka poczłapał na mięciutki dywan. Siadając na nim miał dostęp do każdej szafki w łazience. Uchylił drzwiczki jeden z nich i wyciągnął czarną kosmetyczkę, która należała do niego. Odpiął zamek, który wydał z siebie charakterystyczny dźwięk i zdjął doczepianą nakrywkę. W wnętrzu kosmetyczki znajdował się krem do rąk oraz kilka ostrych żyletek. Używał ich tylko w stanie załamania, a wtedy były jego jedynymi przyjaciółkami. Wziął jedną z nich pomiędzy palca, a ta rozcięła jego delikatny opuszek. Syknął na to nieprzyjemne doznanie, lecz nie zaprzestał działania. Przełożył przedmiot do drugiej dłoni i zassał skaleczony opuszek palca. W ustach poczuł smak rdzy wymieszanej z solą. Skrzywił się i wyciągnął kciuka z buzi, przez co mlasnął. Krew już nieciekła więc nie było to zbyt głębokie nacięcie. Loczek wzniósł głowę do góry przyglądając się lampie, która raziła jego oczy. Wzdrygnął się gdy poczuł zimny metal przy swojej bladej skórze. Docisnął kant żyletki mocniej i wykonał energiczne pociągniecie do góry. Na to uczucie zacisnął mocno powieki starając się nie rozpłakać. Postanowił być twardy, chociaż w ostatnich minutach swojego życia. Poczuł jak po jego przedramieniu cieknie stróżka krwi, zostawiając po sobie mokre ślady. Gdy pulsujący ból trochę się uspokoił, otworzył oczy i skierował wzrok w kierunku otwartej szafki. Jedyną pożyteczną rzeczą, która by nadała się do zrealizowania jego samobójczego planu był rzucający się w oczy płyn do czyszczenia kabin. - Styles ty dupku. Płynem do kabin? W sumie nie masz nic lepszego. - pomyślał. Sięgnął po zieloną podłużną butelkę i odkręcił czerwoną nakrętkę. Mięśnie w jego ręce rwały z bólu, lecz myśl, że to nieprzyjemne uczucie zaraz dobiegnie końca, tak jak i jego życia, uspakajała jego umysł i nerwy. Szybko odkręcił także białą nakrętkę słoiczka z tabletkami, lecz z nią musiał się trochę namęczyć za nim dała dostęp do swojej zawartości. Obrócił słoiczek i przyłożył dłoń do otworku, z którego zaraz wysypało się kilka tabletek. Popatrzył na nie z frustracją i po chwili zawahania połknął je wszystkie. Skrzywił się na gorzki smak. To nie był jeszcze koniec. Sięgnął po zieloną butelkę i upił łyk, bardzo niedobrego płynu. Nic. Zero reakcji. Pomyślał, że to za mało i nasypał kolejną turę tabletek na dłonią i ponownie popił je trującym trunkiem. Znowu nic. Podniósł się z dywanu i spojrzał na swoje odbicie w lustrze.
- Nawet nie potrafisz się zabić, ty nędzna gnido? - wykrztusił przez łzy do swojego odbicia. - Nawet tego nie potrafisz zrobić?! - wrzasnął ściskając z gniewu zęby. Nagle przez jego ciało przeszła fala wyzwolenia. Harry nigdy nie doznał tego uczucia. W jego głowie się zawróciło a żołądek odmówił pracy. Stracił równowagę i upadł na Ziemię. Wolność przemieniła się w coś innego... Czuł się jakby został wciśnięty do gruntu. Był strasznie ciężki. Miał wrażenie, że lina po której chodził pękła a on właśnie opadał na dno. Krzyknął na to doznanie. Nie chciał upadać. Chciał wypłynąć na wierzch, lecz zorientował się, że jest już za późno. Wił się na posadzce w łazience, a przed jego oczyma ukazał się wizerunek Louis'ego. Wyglądał jak anioł i zapraszał go w swoje objęcia. Potem do pomieszczenia wpadła Anne z przerażeniem wymalowanym na twarzy. Powieki siedemnastolatka zrobiły się ciężkie i opadły pozostawiając go w ciemności. Tylko anioł z skrzydłami, i pięknymi, wyrazistymi, niebieskimi tęczówkami trzymał go w objęciach i próbował podnieść ich do góry. Próbowali wzlecieć, lecz im się to nie udawało. Grzech Harry'ego przygniatał ich do Ziemi. 




Przeczytałeś/łaś? Wyraź swoją opinię komentując. To nie boli, a sprawia radość autorowi lub nakierowuje do nie poprawiania banalnych błędów. :)


       

20 komentarzy:

  1. To jest przepiękne. Jedno z najlepszych jakie czytałam...a czytam dużo. To w jaki sposób opisujesz to co robi Harry oraz jego myśli jest po prostu niesamowite. Na prawdę cudowne opowiadanie i mam nadzieję że dodasz rozdział w piątek bo wtedy mam urodziny :))
    Gratuluję
    @SWAG_BITCHES

    OdpowiedzUsuń
  2. myślałam że tamto było najgorsze... ale to on nie umrze? przecież się tego tyle nałykał... <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak zwykle rozdział niesamowity. Smutny, ale niesamowity. Narpawdę masz OGROMNY talent do pisania. Ta historia... no po prostu nie mam słów, żeby to opisać. Mam nadzieję, że Harry przeżyje, kurcze no. Czekam niecierpliwie na następny rozdział! xx

    OdpowiedzUsuń
  4. to jest aw świetne x

    OdpowiedzUsuń
  5. oo matko, ale przeżyje, nie? Nie możesz go uśmiercić, nie możesz!
    Uwielbiam to opowiadanie ;)))
    @lifetastegreat

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj God, świetne. Tylko tyle mogę powiedzieć o tym opowiadaniu. Krótko, ale musisz mi wybaczyć... Brak czasu... Z niecierpliwością czekam na nowy rozdział i pozdrawiam :) Zet.

    OdpowiedzUsuń
  7. O mój boże....brak mi słów. Piękna historia zrodziła się w twojej głowie...przeniosłaś to tutaj. Cudowne.

    OdpowiedzUsuń
  8. Widać jak bardzo odczuwasz to opowiadanie...widać twoje emocje...dlatego piszesz jako postać Harrego.

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny rozdział, czekam na nexta, mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze z Harrym

    OdpowiedzUsuń
  10. hymn... ten rozdział był ekstra? biedny Harry... popłakałam się... oby z Hazzą w końcu było wszystko dobrze... :D ... te słowa.. takie uczucie w to dałaś że nie mam słów na to co robisz...
    pozdrawiam @gaba540

    OdpowiedzUsuń
  11. Emmmm... Tak na początku to chciałam Ci powiedzieć, że nienawidzę Cię (tzn. Kocham Cię, ale w tym momencie nienawidzę) ;______;
    Czy Ty musisz pisać tak cudownie?!
    Te opisy czynności Harry'ego...
    Myśli Harry'ego...
    To po prostu niesamowite, że potrafisz tak idealnie to wszystko opisać.
    Też bym chciała tak umieć ;-;
    Do tego ta końcówka...
    "Tylko anioł z skrzydłami, i pięknymi, wyrazistymi, niebieskimi tęczówkami trzymał go w objęciach i próbował podnieść ich do góry. Próbowali wzlecieć, lecz im się to nie udawało. Grzech Harry'ego przygniatał ich do Ziemi."
    To na prawdę piękne...


    A tak w ogóle... Mogę sobie pokrzyczeć na Harry'ego?
    I tak na niego nakrzyczę, ale mimo to wypada zapytać :)

    Harry! Co Ty odpierdalasz?!
    Nie możesz umrzeć głupku!
    Nie pozwalam Ci, rozumiesz?!
    Przez Ciebie płaczę idioto ;_____;
    Masz wydobrzeć!
    Rozumiesz?!
    Masz wydobrzeć!!!
    Żyj!
    Rozkazuję Ci żyć!
    Żyj, proszę... Dla Louisa! Dla Anne!
    Przecież Ci na nich zależy!

    Dobra, uff... Ulżyło mi : ))

    @HarrotB

    P.S. Tak, wiem co sobie myślisz... "Jaki beznadziejny komentarz."
    Wybacz, ale nie umiem pisać normalnych komentarzy. Wszystkie wychodzą beznadziejne : ))

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny rozdział, masz talent nie marnuj go *.*

    OdpowiedzUsuń
  13. Zakochałam się , w tym co piszesz, nie mogę się już doczekać następnego

    OdpowiedzUsuń
  14. Ten to kto napisał, miał rację, bo to jest najlepsze :D czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  15. Rozdział fantastyczny, czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  16. Boże czytam wiele blogów, ale ten jest zarąbisty, czekam na nexta z niecierpliwością

    OdpowiedzUsuń
  17. Plissss dodaj szybko ten rozdział, już nie mogę się doczekać

    OdpowiedzUsuń
  18. Poleciały mi łzy. Szczerze.
    Musisz zdać sobie sprawę, że jeśli ja płaczę, dzieję się coś dużego. Masz wielki, wielki talent. Pragnę z całego serca podziękować Ci za to opowiadanie. Każdy rozdział jest idealny, ciekawy - wow.
    Tak więc jeszcze raz dziękuję i czekam na dziesiąty rozdział
    +Harry, żyj! :(

    OdpowiedzUsuń
  19. hm , kurde kocham to . sama byłam w takim stnie w jakim teraz jest hazza , mam tu na mysli próbe samobójcza ...dlatego swietnie sie z nim usobiam .. a tak ogulnie to piszesz bosko . połakałam sie . i chciałam ci powiedzieć ze miło sie czyta polsie ff które jest pisane z sercem , a nie o osrtym seksie larrego na kuchennym stole pisne prze 11 - latke . kocham , cie to , czekam na next'a .
    @holdingheart

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję Ci za komentarz! Na prawdę bardzo mi miło.