19 sierpnia 2013

Rozdział VII

Kędzierzawy usiadł na pufie, stojącej tuż przy stoliku i wbił swój wzrok w świecące, kolorowe lampki świąteczne porozwieszane na oknach w saloniku Louis'ego. Harry dostrzegł jeden kształt z nich ułożony, który przypominał choinkę bądź gwiazdę. Tylko Louis wiedział co z tego miało wyjść. W pomieszczeniu rozprzestrzenił się łagodny zapach cynamonu wymieszanego z silnym zapachem przemokniętych igieł choinki. Chłopak wziął głęboki wdech przez co jego dziurki nosowe powiększyły się do granic możliwości. Mieszanka dwóch różnych zapachów przez chwilę drażniła jego nozdrza, lecz po chwili stała się do zniesienie, a nawet trochę  przyjemna. Ciepło biło, z każdego miejsca w tym pokoju.  Duch świąt niezwłocznie musiał zamieszkać w mieszkaniu szatyna. Ten poszedł do piwnicy odnaleźć swoje zakopane w roju śmieci bombki, które w tym roku miały przystroić jego choinkę. Drzewko było małe, ale bardzo urocze. Miało kolor ciepłej zieleni, stało na tylnej nakrywie fortepianu i jedyną ozdobą jaką posiadało były lampki, których światełka były złote i mrugały w ustawionym rytmie. Loczek przypatrywał im się, aż w pewnym momencie obraz stał się nieczysty i płynny, a wspomnienia zaatakowały jego myśli. Wspomnienie dotyczące wyznania jego sekretu Louis'emu.   

Obaj płakali. U Harry'ego to nie było nic nadzwyczajnego. Od dziecka był wrażliwcem, a łzy ciekły z jego z zielonych oczu z najróżniejszych okazji zaczynając od szczęścia, kończąc na nienawiści. Lecz płacz u Louis'ego naprawdę go zadziwił. Przecież to właśnie Loczek musiał znosić ból jaki naszykował dla niego Bóg, nie Louis. To Harry musiał przyjmować uderzenie od swojego ojca, nie Louis. To właśnie Harry był szykanowany w szkole, miał zakaz wchodzenia do męskich toalet, ale nie Louis. To Harry, nie Louis był na tyle słaby psychicznie by przenieść ból z wnętrza na zewnętrze. Więc dlaczego słona i przezroczysta ciecz także spływała po jego policzkach? Harry tego nie rozumiał, lecz zadawanie głupich pytań nie było w tamtym momencie najlepsza decyzją. Pozostał milczący.  Wtulili się w siebie i nie przejmowali się nieudolnie biegnącym czasem. Chłód zaczął atakować ich palce u stóp. Louis był przekonany, że trzeba zrobić coś z sprawa Harry'ego, lecz ten zabronił mu mówienia o tym komukolwiek. Miało to pozostać ich małą tajemnicą. 

I zostało. Louis obiecał, że nikomu nie powie, ale jego warunkiem miało być powiadamianie go o każdym ataku jego ojca skierowanego w stronę zielonookiego. Nagle do uszu Harry'ego doszedł dźwięk trzaśnięcia drzwiami frontowymi.  Chwilę później do pokoju wszedł Lou, którego twarz przysłaniał karton. Ostrożnym i powolnym kroczkiem podszedł do stolika i położył tekturowe pudełko na jego gładkim blacie. Zielony komin owijał szczelnie jego szyję, a różane rumieńce, które powstały na skutek nagłego spotkania się z mrozem, przyozdabiały jego policzki. Posłał mu uśmiech i zabrał się za odklejanie taśmy, które przylepiona była do każdej, nawet najmniejszej szczelinki w kartonie. Harry podszedł do Louis'ego i przyglądał się jak ten siłuje się z nieustępującą taśmą. Styles dostrzegł, że na tekturze napisane jest czarnym markerem "Louis: BOMBKI, ŁAŃCUCHY, ŚWIATEŁKA". Od razu poznał, że to pismo Lou, a zdradziła je charakterystyczna jak na niego litera "s". Gdy Louis w końcu uporał się z taśmą, karton się otworzył, a z jego wnętrza wydostał się dziwnym zapach, im oczom ukazał się zaskakujący widok.
- Jak? - spytał z irytacją Harry.
- Nie wiem jak to możliwe. - sapnął Lou i złapał się za czoło.
Przez chwilę w pomieszczeniu nastała cisza.
- Najwidoczniej musiałeś zamknąć tu tego szczura, potem zakleić, a on w ataku paniki pozbijał wszystkie bombki. - zachichotał brunet, na co starszy pchnął go w ramię. - Ałć! - drażnił się.
- Harry do cholery! Ja tu nie mam czym ozdobić choinki a ty się śmiejesz, dupku.   
- Trzeba było wcześniej ją ubrać a nie w samą Wigilię! Życzę Ci powodzenia w kupieniu nowych. Jest już po piątej a sklepy są zamknięte. Może jest jakaś, która się uratowała... - powiedział w tym samym czasie biorąc do ręki bombkę, która wyglądała na nienaruszoną. Ta w mgnieniu oka pękła w jego ręce a ostry kant jej odłamka rozciął mleczną skórę Stylesa. Ciepła stróżka krwi spłynęła wzdłuż jego ramiona, skończyła swoją drogę na łokciu skapując na drewniane panele. - Ałć po raz drugi. - szepnął.
Ból nie był aż tak mocny, by płakać i zwijać się w agonii, ale także nie należał do najlżejszych. Mgła zaszła oczy Harry'ego a jedynym obrazem, który spamiętał by panikujący Lou, który zniknął za progiem, i wrócił kilka minut później z czerwoną apteczką. Harry w tym czasie usiadł na pufie i z zdumieniem wpatrywał się w ranę. Wydawał się taka interesującą. Jakby była najciekawszą rzeczą na Ziemi. 
Zielone oczy znalazły się na twarzy stroskanego Louis'ego, który opatrywał rękę przyjaciela. Wyraz jego twarzy był spokojny, lecz coś w jego oczach błyszczało i zdradzało jego strach. Czego było się tu bać? To tylko małe skaleczenie. Po kwadransie Louis odetchnął głęboko i przyjrzał się swojemu dziełu. 
- Gotowe. - rzekł. - Ty niezdaro. 
 - Co poradzić. To już wrodzone. - powiedział Harry i zdrową dłonią otarł kropelki zimnego potu z jego czoła. Przez moment nastała cisza. W pomieszczeniu słychać było tylko miarowe oddechy Louis'ego. 
- Gdzie idziesz? - spytał Harry gdy szatyn poderwał się z podłogi, na której siedział.
- Poczekaj chwilkę. - odparł i udał się w kierunku drewnianej komody. Odchylił jedną z szufladek i wyjął z niej pudełeczko mizernie zapakowane w różowy papier. - Mam coś dla Ciebie. To prezent. Nie jest zbyt wyszukany. Jeśli Ci się nie podoba, to mów, mogę go wymienić na coś innego. - mówił wracając na swoje miejsce. - Wesołych Świąt, Harry. - powiedział wręczając pakunek Loczkowi. Opakowanie było małe i bez trudu mieściło się w jednej dłoni. 
- Co to? - szepnął zaciekawiony.
- Otwórz to zobaczysz. - powiedział Louis obdarzając go chytrym uśmieszkiem. Harry nie czekając chwili dłużej, zabrał się za zdzieranie papieru. W końcu gdy pudełeczko było gotowe na pokazanie swojej zawartości, oczom Harry'ego ukazał się złoty łańcuszek, na który zaczepiony był złoty liść. Siedemnastolatkowi zaparło dech w piersiach. 
- Wow. Dziękuję. - odparł składając pojedynczy pocałunek na policzku Louis'ego. - Ale to ty masz dzisiaj urodziny, nie ja. Nie mogę tego przyjąć.
- Czy ty mnie w ogóle słuchałeś, Harry? To twój prezent na Boże Narodzenie, ode mnie. Ale jeśli Ci się nie podoba...
- Nie! Skądże. Jest przepiękny. - dodał szybko. 


*** 

Harry odprowadził wzrokiem odjeżdżający spod jego osiedla samochód i szybko udał się do swojego mieszkania. W korytarzyku było ciemno, lecz z oddali do jego uszu dobiegał odgłos grającego telewizora. Gdy zdjął buty udał się w stronę salonu, a pierwszym widokiem jaki ujrzały jego oczy byli przytuleni do siebie rodzice leżący na kanapie. Ich oczy wlepione były w ekran telewizora, lecz  czujny wzrok Anne zaraz odszukał stojącego w ciemnym kącie pokoju syna.
- Harry! Chodź. Usiądź z nami. - powiedziała uśmiechając się ciepło. 
Brunet powoli zmierzał w stronę sofy po czym pozwolił swojemu zmęczonemu ciału opaść na miękkie poduszki. Harry kilkakrotnie czuł na sobie palący wzrok ojca. Na prawdę czuł się niekomfortowo, udając, że wszystko jest w najlepszym porządku. Gdy już miał pójść do swojego pokoju, w przestrzeni pomieszczenia rozbrzmiał dzwonek telefonu.
- Ciekawe kto to znowu. - rzekła  Anne schylając się po wibrujący na blacie stołu telefon komórkowy. - Słucham? - odparła, gdy przyłożyła komórkę do ucha. - Dobry wieczór Kelsey. Jak to? Straszne...  - nagle podniosła się z siedzenia i udała w stronę okna. - Tak, ale... Nie. Nie mogę. Chciałam spędzić święta z rodziną! Nie ma takiej możliwości. Rozumiem ale... Dobrze. W takim razie już się szykuję. Tak. Do zobaczenia. Wesołych Świąt. - szepnęła naciskając na czerwoną słuchawkę. 
- Kto to był? - spytał Des. Anne obdarzyła ich obu zasmuconym wzrokiem.
- Kelsey się rozchorowała i muszę przyjąć jej zmianę. Musicie spędzić ten wieczór beze mnie. - przerwała biorąc głęboki drżący wdech. - Sami.
Na słowa matki serce Harry'ego momentalnie zaprzestało pracy. 




Przeczytałeś/łaś? Wyraź swoją opinię komentując. To nie boli, a sprawia radość autorowi lub nakierowuje do nie poprawiania banalnych błędów. :)

25 komentarzy:

  1. TO JEST SWIETNE PISZ DALEJ NIE MOGE SIE DOCZEKAĆ SŁOŃCE ... TO DOBRY POMYSŁ ZEBY ZOSTAWIĆ DESA I HARREGO SAMEGO W WIGILIE ? NIECH UCIEKA DO LOU

    OdpowiedzUsuń
  2. naprawdę bardzo dobrze piszesz. jest sensownie, bez niepotrzebnego przedłużenia na siłę. ale ja nadal czekam aż oni się pocałują. i boję się, bo to, że Harry i jego ojciec mają zostać sami oznacza jedno - będzie lanie. Oh, Harry, błagam. Uciekaj do Louis'ego, on na pewno ci pomoże kochanie. mam nadzieję, że Des nie wyrządzi mu jakiejś dużej krzywdy. miłego pisania, Ali x

    OdpowiedzUsuń
  3. 16 ?! a liczy się jak napisze kilka komentarzy ? Pewnie nie. Ok
    Nie umiem pisać komentarzy. Ok
    Proszę, napisz rozdział och bo się potne mydłem xd

    OdpowiedzUsuń
  4. ndjdjej kolejny świetny rozdział ♡

    OdpowiedzUsuń
  5. Jejj, nie umiem pisać komentarzy... No dobra, nie bij jak będzie krótki xD.
    Szczerze mówiąc, to najlepsze opowiadanie o Larrym, na jakie trafiłam. No dobra, czytałam dużo, ale to jednak jest najlepsze (jestem aż taka wybredna? Nieważne...).
    Jedno muszę przyznać: świetnie piszesz. Naprawdę przyjemnie się to czyta.
    Z niecierpliwością czekam na nowy rozdział i pozdrawiam <3 Zet.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten rozdział jest świetny , kocham to co piszesz :D Nie mogę się juz doczekać następnego

    OdpowiedzUsuń
  7. "Yaaaaaaaaaaaaaaaaaay, jest nowy rozdział Yaaaaaaaaaaaaaaaaaaay" czyli moja reakcja na wieść o VII rozdziale XD

    No więc tak....
    Fuck, nie mam weny na komena, ale ok. Nie będzie pewnie tak długi jak poprzednie, no ale cóż, takie jest życie.

    No więc, nie będę ukrywać, że trochę się zawiodłam. Bo nie rozpisałaś się zbytnio o tym, jak Harry opowiada Lou o swoich problemach.. Whyyyyyyyyyyyyyyyy? No i dlaczego do chuja pana Hazza nie chce od niego pełnej pomocy? No co za idiotaaaa. No i Lou powinien zrobić coś więcej.

    Ok, mimo tego rozdział pięknie napisany (jak zawsze, prawda?)

    I to było zabawne, kiedy Lou przyniósł te bombki a tam wszstko pozbijane.

    I jejuuuuś, mówiłam ci już, że zatroskany i zmartwiony Lou to mój ulubiony Lou? Chociaż nieee. W sumie to mój ulubiooony Lou to zazdrosny Lou ( jak tu hihihi: http://31.media.tumblr.com/959b23caa92e2ae736c400da835682a0/tumblr_mrtn4eBV2Q1s6kvmxo1_400.gif )
    Ale nie o to chodzi. Chodzi o to, że to było takie słodkie jak Louis poleciał po apteczke gdy Hazza sie zkaleczył
    I jeszcze potem dał mu ten prezent. Omg *-* Umarłam, osjshshddgdgsgsgs. Takie słodkie jezu askdjdhfhfhdjhd

    Ale wiedziałam, że coś się zjebie na końcu, bo zawsze tak jest, prawda? Więc oczywiście
    Des znów zrobi coś Hazzie, tak? Oby Styles jednak miał trochę rozumu i zadzwonił do LouLou w porę, bo strach pomyśleć co może się staać ://////

    Ok, kończę.

    Sorry za taki bezsensowny komentarz, ale nie mam humor i no.. pudełko ciastek na przeprosiny? *podaje*

    Ergh, wiesz, że cie kocham no nie?
    Więc, napisz jak najszybciej kolejny, bo umieram z ciekawości.
    Weny maleńka,
    @tommoshow

    OdpowiedzUsuń
  8. ciekawie to piszesz. Szok że tak mało osób dodaje komentarze. Czekam na następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Hmmm... Tak na początku chciałam Ci powiedzieć, że jestem trochę zawiedziona. Tak krótko napisałaś o tym jak Harry rozmawia z Lou o tym wszystkim. Do tego Harry nie chce pomocy... Idiota.

    Ale mimo tego i tak rozdział jest cudownie napisany.
    Tylko po prostu brakuje mi większej ilości szczegółów.

    To było takie zabawne, kiedy Lou przyszedł z pudełkiem z ozdobami świątecznymi, a tam wszystko porozbijane, haha :D

    I to było takie słodkie, kiedy Louis od razu pobiegł po apteczkę, kiedy Harry się skaleczył :D
    Zatroskany Lou >>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>

    A jeszcze bardziej słodkie było to jak Lou dał Hazzie prezent *u*
    Umarłam *u*

    Hmmm... Mogę przysiąc, że na chwilę serce mi stanęło, kiedy Anne powiedziała, że musi iść do pracy. W Wigilię!
    Biedny Harry, te święta nie będą dla niego najlepsze, jeśli zostanie w domu z Des'em.
    A na cudowną przemianę Des'a nie ma co liczyć.

    Oczywiście czekam na kolejny rozdział :)
    Pisz, pisz x

    @HarrotB

    + Przepraszam, że beznadziejny ten komentarz (z resztą jak wszystkie moje). Po prostu nie umiem pisać komentarzy xD

    OdpowiedzUsuń
  10. jezusmaria! wybacz że się uniosłam ale on go zabije! boje się!....trzymaj się Harry!

    OdpowiedzUsuń
  11. O nie, o nie... ;< weź tego Harry'ego zostaw już w spokoju! Cholerny Des.
    Co do tej tajemnicy, kurde, przecież Lou mógłby pomóc Hazzie, a nie milczeć ;/
    Ale ten łańcuszek to wielkie ''awww'' ;3
    +CZEKAM NA VIII ♥

    OdpowiedzUsuń
  12. BOŻE ON DAŁ MU ŁAŃCUSZEK...MIAŁAM WTEDY TAKI FANGIRLING ŻE JAKBYŚ MNIE WIDZIAŁA TO BYŚ SIĘ TURLAŁA ZE ŚMIECHU , SERIO.
    ALE TO RZECZY...PISZESZ NIESAMOWICIE , MASZ WIELKI TALENT I NIE MARNUJ GO PROSZĘ. NIGDY NIE PRZESTAWAJ PISAĆ BO TO JAK OPISUJESZ UCZUCIA BOHATERA LUB JAKĄKOLWIEK INNĄ RZECZ JEST CUDOWNE...TAKIE NIEZWYKŁE NO PO PROSTU NIEPOWTARZALNE. TWOJE OPOWIADANIE JEST JEDNYM Z NAJLEPSZYCH JAKIE CZYTAŁAM I URZEKŁO MNIE OD SAMEGO POCZĄTKU. DZIĘKUJĘ , ŻE ZACZĘŁAŚ TO PISAĆ. MASZ ŚWIETNY STYL PISANIA I PO PROSTU ZAKOCHAŁAM SIĘ W TYM OPOWIADANIU. JAK JUŻ WCZEŚNIEJ WSPOMNIAŁAM NIGDY NIE REZYGNUJ Z PISANIA BO JEZU...BEZ CIEBIE LUDZIE NIE DOWIEDZĄ SIĘ JAKI MASZ DAR...DLA MNIE TO OPOWIADANIE TO W PEWNYM SENSIE INSPIRACJA...HARRY OPISUJE TROSZKĘ MNIE...ALE TU CHODZI O TO JAK PIĘKNIE OPISUJESZ JEGO UCZUCIA...TO NIESAMOWITE.
    KOMENTARZ NIE NALEŻY DO NAJDŁUŻSZYCH I BARDZIEJ SKŁADNYCH ALE NIE UMIEM PISAĆ...POWODZENIA W PISANIU !
    @SWAG_BITCHES ♥

    OdpowiedzUsuń
  13. Cudowne i nie mogę doczekać się kolejnej części! <3

    OdpowiedzUsuń
  14. pisz dalej sjskjdekkssh *.*

    OdpowiedzUsuń
  15. pisz dalej to jest świetne

    OdpowiedzUsuń
  16. kiedy będzie kolejna część, nie moge sie juz doczekać

    OdpowiedzUsuń
  17. Jezu, to jest super!!! Zakochałam się w tym twoim opowiadaniu, serio ;) Masz naprawdę wielki talent dziewczyno!!! Nigdy nie przestawaj pisać, jesteś świetna! <3

    OdpowiedzUsuń
  18. CZEKAM NA KOLENJY ROZDZIAŁ TO JEST ŚWIETNE ♥

    OdpowiedzUsuń
  19. next błagam next

    OdpowiedzUsuń
  20. Jezu dziewczyno jesteś cudowna naprawdę, wspaniale piszesz, kocham czytać twojego bloga :3

    OdpowiedzUsuń
  21. jest i 16 komentarzy więc iedy następny rozdział? nie mogę się doczekac. - Arianna

    OdpowiedzUsuń
  22. Jezus niech on ucieka do Loisa, now! :'c Boże błagam harry uciekaj :o

    OdpowiedzUsuń
  23. daalej, następny rozdział proszę ;** noo i - myślałam że będziesz mnie informować. Ale poproszę jeszcze raz - @lifetastegreat ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o jezu przepraszam, widocznie zapomniałam dodać cię do listy, ale już to robię, przepraszam kochanie. ♥ x

      ~ Adrianne

      Usuń
  24. boje sie o Harry'ego bardzo jeju

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję Ci za komentarz! Na prawdę bardzo mi miło.