11 sierpnia 2013

Rozdział VI

Od dnia, w którym Harry pierwszy raz był w mieszkaniu Louis'ego, wszystko się zmieniło. Chłopcy spotykali się niemal codziennie, spędzając czas na spacerach, w kawiarni lub po prostu w domowym zaciszu, grając na Xbox'ie. Styles przełamał się i za namową Lou zaczął regularnie chodzić na zajęcia i chociaż troszkę się na nich skupiać. Jego stopnie znacznie się poprawiły, co jak uważał Kędzierzawy był tylko i wyłącznie zasługą Lou. Nawet Pan Keith zauważył poprawę w młodym przyjacielu swojego wnuka, nie wspominając już o Anne, która myślała, że tak radosny humor jej syna, spowodowało spotykanie się z jakąś dziewczyną. Jakież było jej zaskoczenie gdy w progu swoich drzwi przywitał ją szatyn z perfekcyjnym uśmiechem. 
- Dobry wieczór. Czy Harry jest w domu? - powiedział ciepło. 
- Tak... Jest. Proszę wejdź. - zaprosiła go odsuwając się by zrobić mu przejście.
- Jestem jego przyjacielem. Louis Tomlinson. - podał jej rękę nadal się uśmiechając. 
Anne z początku uwierzyła w to co powiedział jej chłopak, lecz instynkt macierzyński podpowiadał jej, że coś tu jest nie tak. Starała się za bardzo im nie przeszkadzać, lecz była z natury ciekawską kobietą. Odprowadziła go wzrokiem do pokoju Harry'ego i obserwowała każdy jego ruch, aż zniknął za drzwiami pokoju jej syna. 

***

Harry leżał na swoim łóżku z słuchawkami w uszach. Z początku leżał na plecach lecz gdy poza jaką przybrał stała się niewygodna obrócił się na brzuch i schował twarz, przyciskając ją w poduszkę. Tak, zdecydowanie w tej pozie mógł się zrelaksować. Przymknął powieki i próbował zasnąć. Nucił odtwarzaną piosenkę aż niespodziewanie poczuł na swoim barku czyjąś dłoń. Otworzył oczy i nie zastawiając się dłużej, w celu obrony złapał, jak wtedy pomyślał napastnika, i przewrócił go tak, że spadł na łóżko na miejsce obok niego. Przeturlał się i wylądował na osobie, która zakłóciła jego spokój. Jego oddech był przyspieszony, a serce waliło niczym oszalałe, gdy uświadomił sobie na kim leży i kogo tak brutalnie potraktował. Leżeli tak przez chwilę i patrzyli sobie prosto w oczy. Z twarzy Louis'ego odczytać można było przerażenie i nutkę rozbawienia. Szybko pociągnął za kabelki a słuchawki wyskoczyły z jego uszu. 
- Ale mnie przestraszyłeś! - sapnął Harry.
- Przepraszam. Zawsze tak reagujesz gdy ktoś chce Cię obudzić? - spytał rozbawiony. Styles przeklął w duchu swojego ojca, który był winny jego wrażliwości na punkcie niespodziewanych pobudek. 
- Ja... Um, nie. Ja nie spałem. Po prostu słuchałem muzyki. - powiedział. Louis nadal chichotał z nieznanego Loczkowi powodu. Zaduszony śmiech w klatce piersiowej starszego chłopaka łaskotał brzuch Harry'ego. Ten przypatrywał się uważnie Louis'emu. Badał wzrokiem każdy milimetr twarzy swojego przyjaciela. Robił to aż w pewnym momencie śmiech leżącego pod nim chłopaka ucichł a atmosfera zrobiła się bardziej napięta. Jego zielone tęczówki napotkały szafir oczu Lou. Rośliny i woda. Przez głowę Harry'ego przeszła myśl, że ich oczu są stworzone dla siebie. Stworzone po to by łączyć się w całość. 
Woda i Ziemia*Dwa żywioły łączące się w jedność. 
Perfekcja. 
Wargi Lou. Kędzierzawy chłopak marzył o tym by spijać z nich słodkie pocałunki.
Perfekcja.
Nos Lou. Wiele kobiet mogło mu go zazdrościć.
Perfekcja.
Kurze łapki koło jego oczu gdy się uśmiechał. Były urocze i niewinne i za każdym razem gdy się pokazywały Harry miał wielką ochotę musnąć je swoimi pełnymi wargami.
Perfekcja.
Louis Tomlinson. Idealny w każdym calu.
Perfekcja. 
Serce przy sercu. Ciało przy ciele. Oddech przy oddechu.
Perfekcja.
Głowa Harry'ego powoli, stopniowo przybliżała się do twarzy Louis'ego. Dotykali się nosami a ich usta dzieliło zaledwie kilka centymetrów, lecz odległość ta cały czas się zmniejszała. Louis czuł ciepły oddech Hazzy na swoim policzku. Ich wargi były coraz bliżej i bliżej i już prawie, tylko kawałek... Nagle ktoś zapukał a nastrój pomiędzy dwoma chłopakami zniknął. Harry zeskoczył z przyjaciela niczym oparzony i usiadł na skraju łóżka. Podał rękę szatynowi i podciągnął go do góry by mógł usiąść prosto.
- Proszę. - rzekł po chwili. Drzwi zaskrzypiały a moment później do środka weszła rozpromieniona Anne. 
- Mam nadzieję, ze nie przeszkadzam. - powiedziała. - Przyniosłam wam herbatę. - Podeszła do biurka i położyła na blacie dwa kubki, z których ciepły wywar herbaciany lekko parował.
- Yhym. Dziękujemy. - odparł speszony Harry. 
- To ja nie przeszkadzam. - po raz ostatni zbadała nieznajomego jej szatyna wzrokiem, po czym opuściła pomieszczenie, zostawiając ich samych.    
- Czułem się trochę jak na przesłuchaniu. - uśmiechnął się nieśmiało Lou.
- Ja też. - powiedział brunet wypuszczając powietrze z swojej buzi i chowając twarz w dłonie.
- Możemy pójść na spacer? Mamy coś do omówienia, a na świeżym powietrzu na pewno pójdzie nam to łatwiej. -Serce Harry'ego nagle przestaje bić, lecz po chwili powraca do normalnej pracy. Co takiego chce mu przekazać Lou?     
- Słuchaj jeśli chodzi Ci o to co stało się przed chwilą to naprawdę przepraszam. Ja - zaprzestał na chwilę biorąc głębszy wdech. - Ja nie jestem gejem. 
- Nie o to chodzi! No co ty... Nawet bym tak nie pomyślał. - głos Lou stał się cichy. Harry obrócił głowę i bacznie mu się przyjrzał. Na jego policzkach był różane plamki. Wstydził się. - To coś ważniejszego. Jesteśmy przyjaciółmi - spojrzał mu w oczy szukając potwierdzenie. Harry tylko kiwnął głowę by mówił dalej. - A przyjaciele takie rzeczy omawiają, no wiesz o co mi chodzi. Nie?
- Dobra. W takim razie chodź. - odparł Kędzierzawy podnosząc się łóżka. Starał się wyglądać na jak najbardziej opanowanego, lecz cały czas bał się co Louis ma mu do przekazania. 


***

Szli przed siebie a biały śnieg skrzypiał pod ich ciężarem. Mróz atakował ich szyję i oczy. Zmierzali w stronę ławeczki, która umieszczona była pomiędzy dwoma łysymi dębami. Siadając na nią miało się idealny widok na zamarznięty staw oraz park, po którym bez celu a może i z, szwendali się ludzie.
- Chciałeś mi coś powiedzieć. - przerwał panującą po między nimi ciszę Loczek.
- Tak. - Louis przeczesał swoją grzywkę zmarzniętymi palcami. - Czemu to robisz? - spytał nagle.
- Co robię? - Harry naprawdę nie wiedział, co ma na myśli Lou.
- Nie udawaj głupiego. - skitował starzy. Złapał Harry'ego za ręce i podwinął rękawy jego płaszczu. I wtedy obaj wiedzieli o czym będą rozmawiać. 
- To nie twoja sprawa. - warknął brunet. Nie wiedział skąd w jego głosie tyle agresji.
- To nasza sprawa! Jesteśmy przyjaciółmi, Harry! P. R. Z. Y. J. A. C. I. Ó. Ł. M. I. Nie chcę zostawiać Cię z tym samego! Do cholery, czy tak trudno to zrozumieć? 
- Nie powinieneś się o mnie tak martwić. - burknął.
- Ale się martwię! Nie wiem czemu ale się martwię! Kurwa, Harry jeśli mi nie powiesz co Ci jest to... - ucichł.
- To co? - spytał zażenowany.
- Nie wiem! Hazz, to co robisz jest niezdrowe. Zabijasz siebie, a zabijając się, zabijasz i mnie.   
Harry nie wiedział co ma powiedzieć. To wyznanie naprawdę go zszokowało. Cały gniew zniknął. Gniew jaki odczuwał do Louis'ego przez krótki moment, ponieważ ten chciał poznać jego słodką tajemnicę. Zamilkli oboje. Loczek patrzył przed siebie. Cienka warstwa lodu, która pokrywała staw stała się nagle bardzo ciekawa. Choć wszystko w okolicy zamarzało, jego uczucia nadal były ciepłe i wytwarzały gromkie łzy. Jedna z nich spłynęła po jego policzku przyjemnie ocieplając miejsca, na których pozostawiła ślad.
- Dobrze. Powiem Ci wszystko. Ale musisz mi coś obiecać. - spojrzał mu prosto w oczy. Louis szybko pokiwał głową. - Musisz obiecać, że za wszelką cenę wyplączesz mnie z tego gówna. Uratuj mnie, Louis.        


*Ziemia w tym tekście ma znaczenie Matki Zieleni/Roślinności. 




Przeczytałeś/łaś? Wyraź swoją opinię komentując. To nie boli, a sprawia radość autorowi lub nakierowuje do nie poprawiania banalnych błędów. :)

13 komentarzy:

  1. Napisz szybko nastepny rozdzial... Proooooooosze @Eeeee_Macarena

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział mam nadzieję, że Harry mu wszystko powie, i na pewno zajrzę tam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Heej :)

    Szczerze ucieszyłam się, kiedy zobaczyłam, że jest nowy rozdział. :D Szkoda, że taki trochę krótki. Ale i tak mi się podoba :)

    Czy Anne musiała wejść do pokoju w takim momencie? ;-; To było takie słodkie jak Harry leżał na Lou i prawie się pocałowali. Aww... *u*

    W sumie to z Lou jest dobry przyjaciel. Otwarcie zapytał Harry'ego o jego nadgarstki, a to dobrze o nim świadczy, bo niektórzy, nawet jeśli widzą coś takiego u swoich znajomych, nie reagują.

    Cieszę się, że wreszcie Harry zdobył się na odwagę, żeby to komuś powiedzieć. Miejmy nadzieję, że nie zrezygnuje z tego w ostatniej chwili. Chociaż słowa "Uratuj mnie, Louis." (które doprowadziły mnie do łez) nie wskazują na to, żeby się wycofał.

    Czekam na kolejny rozdział :)

    I ten tego, no... Weny życzę jak zawsze :)

    @HarrotB

    OdpowiedzUsuń
  4. Na początku zamierzam cię zjechać bo: DLACZEGO DO CHOLERY TAKI KRÓTKI?! I JAK ŚMIAŁAŚ ZAKOŃCZYĆ W TAKIM MOMENCIE?! NO JAK?!
    Grrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr.
    Ok *Uspokaja się* Wdech, wydech, wdech, wydech.
    Soooooł, co do rozdziału: jak zwykle cudowny. No i, serio?, jak ty to robisz, że wszystko co piszesz jest takie per-fect? No weź no, kurde.Tell me your secret!

    Jezu, to było takie słodkie jak Harry leżał na Lou i prawie się pocałowali, ale.. No właśnie PRAWIE. Musiała Anne tam wejść, no musiała?! Kurde, mam ochote jej w łep walnąć za to. Jak ona śmiała im przerwac? To ja tak długo czekałam na ich pocałunek a ona to zepsuła.. :ccc

    I boże, bałam się chyba bardziej niż Harry, o czym taki chce z nim gadać Boo Bear.
    Pierwsza myśl? "O MÓJ BOŻE ON MU CHCE WYZNAĆ MIŁOŚĆ. OMG OMG OMG, JEZUS, W KOŃCU SIĘ POCAŁUJĄ A POTEM RAZEM UCIEKNĄ NA SWOICH JEDNOROŻCACH I(...)" *no tak nie wnikajmy, to wszystko przez te żelki i ugh nie powinno się oglądać kucyków pony o tak wczesnej porze*

    Druga myśl to było coś takiego, że miałam wrażenie, właśnie, że LouLou coś się domyślił i będzie chciał pomóc Hazzie. I jupiii, miałam racje!
    Ale please, powiedz, że teraz Lou pomoże Harry'emu i wszystko będzie w porządku, oki?
    i jezu, normalnie sie rozryczałam na końcu przez te słowa Stylesa "Uratuj mnie, Louis" SERIO MUSIAŁAŚ NAPISAĆ COŚ TAKIEGO, ŻEBYM SIE ROZPŁAKAŁA?! Normalnie "Grrrrrrrrrrrrr" again.

    I JEST! W końcu Harry odważy się komuś to powiedzieć! I, jezu, jak się cieszę, że to będzie Louis! Mam nadzieje, ze mu pomoże i wgl. i qwszystko będzie dobrze a potem będą razem i wezmą ślub i będą mieli gromadkę adoptowanch dzieciaczków i wychowają ich na wspaniałych ludzi a potem.... OK! Stop! Rozmarzyłam się troszkę.

    Nie wiem.. Może ja już skończę to pisać bo nie chcę cię zdemoralizować, wiesz?
    No to tak *przesyła żelki - żebyś miała energię do pisania rozdziałów, czekolade *nie wiem jaką lubisz więc tu po prostu wstaw nazwę twojej ulubionej* - żeby ci się miło pisało dla nas, dużo weny- żebyś wiedziała jak poprowadzić dalej tą historię, no i starczy chyba, co? bo co za dużo to niezdrowo*

    Dobra, serio kończę. Mama mnie na obiad woła #lolz
    Koooooochaaaaaam,
    @tommoshow

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdzial fajny tylko szkoda ze taki krotki w akurat w takim momecie go zakonczylas ehh..
    a juz myslalam ze sie pocaluja a tu takie cos hehe ale fajne fajne:D

    OdpowiedzUsuń
  6. przecudowny rozdział, ale krótki :C

    OdpowiedzUsuń
  7. w takim momencie?? eh... ;/ rozdział genialny i mam nadzieję że za niedługo będzie kolejny, bo już nie moge się doczekać :) xx

    OdpowiedzUsuń
  8. Niesamowity rozdział tak jak opowiadanie zresztą. Piszesz przepięknie...tak delikatnie. Wcale nie przesadnie...nie narzucasz jakiegoś...no nie wiem dziwnego zasobu słownictwa.
    To opowiadanie wywarło na mnie wielkie wrażenie , z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział i na prawdę gratuluję ci :)
    Wspaniałe. Serio.
    @SWAG_BITCHES

    OdpowiedzUsuń
  9. Jej, jej ,jej *.* Hazza powie Lou ^^ Wreszcie.. piękny rozdział i prawie pocałunek ;D

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie mogę doczekać się dalszych losów :) Świetny *.* Tak trzymaj xx

    OdpowiedzUsuń
  11. TO BYLO CUDOWNE DJEJCZNRNDND ZJARALAM SIE JAK IDIOTKA JEZU TA SCENA U HARREGO IM DONE FBDNXNNDNE

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję Ci za komentarz! Na prawdę bardzo mi miło.