20 grudnia 2013

Rozdział XIII



Luty według Harry'ego był najgorszym miesiącem w całym roku. Oprócz jego osiemnastych urodzin nic nie zapowiadało się dobrze. Harry płakał słonymi łzami, gdy te moczyły zieloną poduszkę pod jego lokatą głową. Tak bardzo nie chciał tej rozprawy. Tak bardzo się bał. Okrągły zegar tykał, a dźwięki te roznosiły się po całym pokoju i głucho odbijały się od ścian. Było coraz bliżej,i bliżej. Loczek sfrustrowany przeczesał swoje powykręcane włosy i wziął drżący haust powietrza. 
- Dam radę. - wyszeptał cicho. - Musze dać radę. 
Zegar nadal denerwująco tykał a Styles miał wrażenie, że jego głowa zaraz eksploduje. Przewrócił się na brzuch i schował twarz w poduszkę. Dźwięk nadal nie znikał. Brunet warknął głośno i gwałtownie zerwał się z łóżka. Chwile potem czarny, okrągły, naścienny zegar roztrzaskał się o biurko na kawałeczki. Cisza. Zielonooki odetchnął i powrócił na swoje wcześniejsze miejsce. Jego spokój nie trwał długo, ponieważ już po kilku minutach do jego pokoju wtargnęła zmartwiona Anne.
- Harry, synku, coś się stało? Słyszałam huk. - powiedziała szybko. 
- Zegar spadł  z gwoździa, na którym wisiał i się trochę popsuł. - skłamał, niewyraźnie wypowiadając słowa przez poduszkę przyciśniętą do twarzy. Anne nie odpowiedziała. Zamiast tego podeszła do syna i usiadła na skraju łóżka.
- Nie stresuj się, Harry. Rozprawa potrwa najwyżej cztery godziny. Wiem, że będzie ci trudno na niego patrzeć, ale musisz przez to przejść. Gdy już wszystko się wyjaśni, ten drań będzie gnić w pierdlu, a my zaczniemy nowe życie. Jeszcze Ci tego nie mówiłam, bo to tylko plany, ale chciałabym byśmy przenieśli się do Bradford. - przerwała spoglądając na Harry'ego. - Mieszka tam moja dawna przyjaciółka i myślę, ze tam o wiele łatwiej byłoby wystartować.
- Mamo. - przerwał jej. - Chcę zostać tu, w Londynie.
- Przecież tak nienawidziłeś tego miasta. - zdziwiła się marszcząc brwi. 
- Tak - wziął płytki wdech. Podniósł się usiadł tuż obok niej. - Ale to się zmieniło. Chcę tu zostać. 
- Ah. - zadumała się. 
- Mamo, oczywiście, ty będziesz mogła się gdzieś przenieść, mam już osiemnaście lat-
- Dopiero dziś kończysz osiemnaście lat, Harry. - skarciła go wzrokiem. Chłopak westchnął. 
- Mamo. Nie będziesz mnie prowadziła za ręka do końca życia. Teraz to ty musisz zająć się sobą. 
- Porozmawiamy jeszcze o tym, Harry. Nie musimy się śpieszyć. - pogłaskała go po plecach i wstała. Poprawiła swoją kremową spódnice i poprawiła włosy. - Chodź ze mną do salonu mam Ci coś do pokazania. - uśmiechnęła się szeroko. Gdy Styles rozszyfrował ten uśmiech od razu wiedział, że coś jest na rzeczy. Wraz z matką wyszedł z swojego pokoju i w milczeniu powędrowali do salonu.
- Usiądź. - wskazała na jedno z drewnianych krzeseł. Chłopak zrobił tak jak mu nakazano i spokojnie czekał na dalsze poczynania swojej mamy. - Zamknij oczy. - dodała po chwili. Jego powieki przymknęły się posłusznie. - A teraz wyciągnij rękę. - nakazała. Harry wykonał ostatnie polecenie a zaraz potem poczuł na swojej gładkiej dłoni ciężar małego przedmiotu. - Możesz otworzyć. - powiedziała podekscytowana. 
Harry zbadał wzrokiem przedmiot na swojej dłoni i w mniej więcej dwie sekundy doszedł do wniosku, że to kluczyki. Jego usta uformowały się w literę "o" a jego oczy zrobiły jeszcze bardziej większe niż zwykle.
- Wiesz, że się na tym nie znam ale pan, który mi go sprzedał powiedział, że lepiej trafić nie mogłam. Jest koloru szarego, ale na papierach wpisane masz "gołębio-błękitny". - westchnęła z zażenowaniem. 
Harry nie był w stanie wydusić ani jednego słowa. Potarmosił w palcach żółty breloczek o kształcie piłki tenisowej i przełknął głośno ślinę. 
- Ja - przerwał. - Dziękuję ci mamo. Kocham Cię. - mocno ją do siebie przytulił.
- Ja ciebie też, Harry. Mam nadzieję, że ci się spodoba. 
- Na pewno. - pokiwał stanowczo głową i odsunął się od kobiety. 
- Dobrze. Dostałeś już ode mnie prezent więc teraz możesz iść na tą kolacje z Louis'm. - przewróciła oczyma. 
- Mamo... - zarumienił się. 
- Mój mały synek wybiera się na randki. No proszę, proszę. - westchnęła i poprawiła jego szary T-Shirt. 
- To nie randka tylko spotkanie z przyjacielem. - poprawił ją zażenowany. Wstał ze swojego miejsca i schował kluczyki do kieszeni swoich czarnych rurek. 
- Jak wolisz. - spasowała po czym oboje udali się do przedsionka. 
Harry zwinnie sięgnął po swoje czarne buty i szybko nasunął je na stopy. Zdjął z wieszaka płaszcz i już po pięciu minutach był gotowy do wyjścia. Anne - oczywiście jak przystało na matkę - przeczesał palcami grzywkę syna i ucałowała go w policzek. 
- Powodzenia. - Harry uśmiechnął się tylko i wyszedł na zewnątrz nawet się nie żegnając



Harry naprawdę chciał obejrzeć jakiś przeraźliwie straszny horror. Choć Louis namawiał go na jakąś słodką komedię romantyczną, Lokaty uparcie stał przy swoim. Gdy Tomlinson wreszcie się poddał, obaj podeszli do kasy. Tam jeszcze przez dwie minuty kłócili się o to kto zapłaci. Mocny argument Lou ("Masz urodziny, to ja zaprosiłem ciebie, nie ty mnie, więc to ja płacę.") przebił ten słabszy Harry'ego ("Lubię płacić za innych, pozwól mi, że to ja zapłacę."). Mały spór zakończony został poprzez nadąsaną, aczkolwiek niezwykle uroczą, minę Harry'ego oraz trochę lżejszym portfelem Louis'ego. Wpół do siódmej, z popcornem i colą w ręku, obaj weszli na salę numer sześć. Jak się okazało film emitowany był już sporo po premierze, a sala świeciła pustkami. Nawet nie patrząc na rząd i numer miejsca na biletach, usiedli na samym szczycie po środku. W czasie gdy kilka nudnych reklam wyświetlanych było na wielkim ekranie, Lou zdążył już trzy razy rzucić w Harry'ego garścią popcornu. Styles po ostatnim razie zbuntował się i wysypał cały kubeł na głowę towarzysza. Gdy zorientował się co zrobił, zaczął się zastanawiać czy Louis się nie obrazi. Jednak gdy pomieszczenie wypełnił głośny chichot szatyna, Harry od razu się rozluźnił i szeroko uśmiechnął. 
- Głupek. - skomentował Tomlinson i opadł na swoje krzesło. W tym samym momencie salę pochłonęły ciemności. 
Harry wziął drżący oddech i swoimi długimi palcami wyciągnął z powykręcanych włosów popcorn, po czym włożył go do buzi. Louis jeszcze głośniej się roześmiał.
Pierwsze minuty filmu nie były ciekawe. Tak naprawdę to Harry nie wiedział dlaczego tak naprawdę trzydziestoletnia Melanie Brant siedzi w więzieniu. Gdy akcja zaczęła się rozkręcać, a do  głowy blondynki powracały wspomnienia z okresu dojrzewania, Tomlinson zastygł w bezruchu. Do pokoju młodszej wówczas Brant wszedł postawny mężczyzna, który okazał się być jej ojcem. Po chwili Melanie leżała naga i skulona na swoim łóżku a ojciec, bił ją skórzanym pasem. Harry nawet nie zauważył kiedy po jego policzku zaczęła spływać pojedyncza łza. Otarł ją szybko i wrócił do oglądania filmu.
- Kochanie, jeśli chcesz możemy wyjść. - szepnął mu do  ucha Louis. Ciepły oddech na skórze,  przyprawił go o dreszcze. 
- Nie. Jest w porządku. - potrząsnął szybko głową. 
Przez resztę filmu Harry cały się trząsł. Louis nie mógł wytrzymać. Złapał go za jego dużą, aczkolwiek tak kruchą i delikatną dłoń i obaj wyszli z sali przed końcem seansu. 
Tomlinson próbował przeprosić Harry'ego lecz ten uparcie twierdził, że to nie jego wina. Bo taka była prawda. To nie była jego wina. Gdy wyszli z kina Harry niespodziewanie przyparł do siebie starszego chłopaka i złączył ich usta w długim pocałunku. Gdy brak tlenu w płucach wywołał u nich palące uczucie oderwali się od siebie z głośnym mlaskiem. Louis miał zaróżowione policzki, a w jego oczach błyszczały iskierki. Harry uważał, że wygląda on absolutnie perfekcyjnie. 
- Mam prośbę. - wyjąkał młodszy chłopak. 
- Cokolwiek zechcesz. - Uśmiechnął się szeroko szatyn.
- Zagrałbyś dla mnie na fortepianie? Dawno nie słyszałem jak grasz, proszę. 
Tomlinson tylko uśmiechnął się w odpowiedzi, po czym skierował ich w stronę własnego mieszkania. 
Zaledwie dwadzieścia minut później Louis siedział na wygodnym taboreciku, z Harrym przy boku. Jego palce przeszukiwały spośród stosów nutowych zapisków, tej jedynej na której znajdowała się melodia, która sam napisał. nie była to zwykła melodia. Uczucia jakie w nią włożył czyniły ją wyjątkową. Była to melodia Harry'ego. Gdy w końcu odnalazł kawałek papieru z dokładnym zapisem, ułożył go na wysokości swojego wzroku, po czym wziął głęboki oddech. Nie czekając dłużej naparł palcem na odpowiedni klawisz. Nawet nie zauważył kiedy go to pochłonęło. To była jego pasja.
Harry obserwował go z boku. Był pewien, że chłopak jest teraz w innym świecie i gdyby mógł chętnie zabrałby Lokatego wraz z sobą. Gdy Louis skończył kwitując cały utwór ostatnim wysokim dźwiękiem odwrócił się do Stylesa i uśmiechnął się. Ten uśmiech przelał czarę uczuć w Harrym.
Tej nocy Louis i Harry po raz pierwszy się kochali. Spoceni, rozgrzani oraz szczęśliwi leżeli wtuleni w swoje gorące ciała. Styles czuł się jakby był w niebie. Nikt nie miał go wyrwać z tej oazy spokoju. W pewnym momencie telefon Louis'ego zaczął dzwonić, a piosenka wywiercała w jego głowie dziurę. Niebieskooki podniósł się niechętnie z ciała młodszego. Uśmiechnął się do niego i zaczął odszukiwać swoich spodni. Gdy w końcu je znalazł wyciągnął komórkę i  w ostatniej chwili odebrał. 
- Tak mamo? - powiedział, po czym wyszedł z pokoju zostawiając Loczka samego. 
Po około pięciu minutach Louis wrócił, a jego twarz wyprana była z resztek emocji. Usiadł na krawędzi łóżka i bez słowa patrzył się w ścianę. Zaniepokojony Harry usiał tuż obok i otulił go ramieniem. 
- Wszystko dobrze, Lou? 
Cisza.
- Lou? 
Louis odwrócił głowę i spojrzał mu prosto w oczy. 
- Mój dziadek miał wypadek samochodowy. - odpowiedział.
- Wszystko z nim dobrze? Chcesz go odwiedzić? - spytał zmartwiony.
- Harry, on nie żyje.

____________________________
Nie będę przepraszać, bo to nie ma sensu. Po prostu jestem beznadziejna, i nie potrafię się trzymać terminów. :(( Mam nadzieję, ze rozdział wam się podoba, nie jest w końcu najgorszy. Ta sytuacja z pianinem tak trochę zainspirowana "Zmierzchem", uwielbiam ten film, nie wiem, musiałam to opisać. Dziękuję Klaudii (@alohalarreh ) za betowanie tego rozdziału, kocham cię. Następny rozdział dodam NA BANK przed końcem tego roku. Obiecuję! Przed fragmentami tekstu macie piosenki jakby ktoś nie zauważył. :) Lepiej się czyta bynajmniej. To tyle co mam do przekazania na ten post chyba. Chciałam jeszcze podziękować za te ponad 10000 wyświetleń na moim blogu! Kochani. ♥ Wzruszyłam się! Wasza Ada. ( @ne0cyrus )







 Przeczytałeś/łaś? Wyraź swoją opinię komentując. To nie boli, a sprawia radość autorowi lub nakierowuje do nie poprawiania banalnych błędów. :)



16 komentarzy:

  1. asdfghjkl boziu jakie to piękne @larryslly

    OdpowiedzUsuń
  2. Siedzę i płacze razem z Harrym i lou . Kocham to jest piękne . @holdingheart

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękny rozdział, czekam na nexta. Końcówka była wzruszająca i prawie się popłakałam

    OdpowiedzUsuń
  4. stęskniłam się! to w kinie było straszne a na końcu to już wiedziałam że ten dziadek umarł!

    OdpowiedzUsuń
  5. Super, że pojawił się rozdział : )
    Jestem pewna, że nikt nie ma Ci tego za złe, że tak długo nie było rozdziału. W końcu nie zawsze ma się czas i my to rozumiemy : )

    Rozdział jak zawsze jest cudowny.
    Końcówka... Jezu, poryczałam się.
    Śmierć dziadka, jeju, biedny Lou ;-;

    @ChceWytrzymać (kiedyś @HarrotB XD)

    OdpowiedzUsuń
  6. OMG OMG OMG OMG OMG OMG PIĘKNE , CUDOWNE I FANTASTYCZNE. DOSKONALE OPISANE I TYLE EMOCJI..BOŻE !
    jesteś niesamowita i bardzo się cieszę , że nareszcie dodałaś rozdział :) Przy końcówce się popłakałam ale jeju...piszesz świetnie , dziękuję i powodzenia.
    Gratuluję , życzę weny x
    @SWAG_BITCHES

    OdpowiedzUsuń
  7. brak mi słów <3 LOVE!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. omggggggggg! Uwielbiam twoje opowiadanie! Masz OGROMNY talent *-*
    W wolnym czasie zapraszam na mój blog: http://story--of-my--life.blogspot.com/ i na blog mojej przyjaciółki: http://never-be-well.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. UWAGA! TA PANI U GÓRY SPAMÓJE. NA WASZYCH BLOGACH ZAPEWNE JUŻ POJAWIŁA SIĘ TA INFORMACJA. JA MOGĘ TO SKOMENTOWAĆ JEDYNIE BRAKIEM INWENCJI TWÓRCZEJ NA. TO TAKIE PRZEPISYWANIE WYUCZONEJ REGÓŁKI, WIĘC PO CO DO NIEJ ZAGLĄDAĆ??

      Usuń
  9. Na smymy początku chciała bym wiedzieć, dlaczego zabiłaś jego dziatka po gorącej nocy!? Hę? Wątpię, że ci wybaczę, no ale trudno. Jeżeli Harry i Lou będą żyć to ja też. Heh... to było bardzo piękne. I strasznie żal zeobiło mi się Harryego, gdy byli w tym jebanym kine na tym jebanym filmie. To musiało być dla niego straszne. Dla mnie też z resztą było wyobrażanie sobie, jak miłość mego życia płacze, także wiem, jak czół się Lou. Poza kolkoma literówkami naprawdę świetne, a terść powalająca!! Uwielbiam! <3

    Ps: Ja również zaczęłam pisać moją historię Larryego na którą zapraszam:

    http://larry-stylinson-and-angel.blogspot.com

    Z góry dziękuję jeśli zajrzysz :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Na wstępie przepraszam, że tak późno komentuję.
    Rozdział oczywiście jest cudny, jak zwykle. I powtórzę to po raz setny (albo i tysięczny) masz wielki talent! Kurcze, ale ta sprawa z dziadkiem Lou... cholera, smutno. ;C
    Niecierpliwie czekam na nowy rozdział! Błagam, dodaj go jak najszybciej.

    Twoja stała czytelniczka, @niallcotic

    OdpowiedzUsuń
  11. napisałaś na bank kolejny rozdział przed końcem roku a tu proszę jak możesz.....ranisz nasze serca.........

    OdpowiedzUsuń
  12. Pisz ten roździał!!! Kumasz? Miałaś NA BANK napisać go przed końcem 2013 roku, a tu już połowa marca 2014... :( <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Ej! Kiedy będzie kolejny rozdział? I czy w ogóle będzie...

    OdpowiedzUsuń
  14. 27 year old Paralegal Bar Chewter, hailing from Mont-Tremblant enjoys watching movies like Aziz Ansari: Intimate Moments for a Sensual Evening and Playing musical instruments. Took a trip to Chhatrapati Shivaji Terminus (formerly Victoria Terminus) and drives a MR2. przejscie na strone internetowa

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję Ci za komentarz! Na prawdę bardzo mi miło.