30 września 2013

*


*soundtrack*

Luty

Harry jest wściekły. Ze złości kopie w drewnianą komodę i syczy z bólu na to doznanie. Łzy ciekną po jego policzkach. Zdaje sobie sprawę z tego co go teraz czeka. Wie, że to będzie ciężkie. Powinien być silny i próbować przystąpić do zaciętej walki z chorobą, lecz się poddał. Niczym kamień rzucony do jeziorka, opada na dno i nawet nie próbuję wołać o pomoc. Opiera się o szarą ścianę swojego ponurego pokoju i zjeżdża po niej, aż upada na panele. Pojedyncza łza cieknie po jego jaśminowym policzku, lecz tuż za nią goni jej siostra bliźniaczka. Wyznaczają sobie ścieżkę przebiegającą przez poliki, szczękę i obojczyki aż w końcu kończą swój żywot wchłaniając się w granatowy materiał koszulki. Smutno. Smutne oczy, smutne myśli. Smutny jest świat i płaczę wraz z Harry'm. Myśl, że choroba zjada każdą zdrową komórkę w jego organizmie zabija go od środka. Choć nie wszystko skończone, a nikt nie podał ostatecznego wyniku dla Lokatego chłopca już wszystko zakończone, 0-1 dla nowotworu. Nie zamierza walczyć o remis.

Marzec

Harry budzi się z krzykiem na ustach, z jego czoła ciekną zimne krople potu. Gryzie się w język aż  czuje rdzawy posmak krwi. Wyrzuca nogi i ręce w powietrze i woła o pomoc. Znowu przyszła. Pani Śmierć, czarna wdowa chyli się ku niemu a w swych bladych dłoniach trzyma klepsydrę. Piasek łagodnie przesypuję się, a na ustach kobiety pojawia się uśmiech.

- Im szybciej to zakończysz tym lepiej, Harry. - szepcze, po czym znika w szarym obłoku i nie powraca przez kolejny tydzień. Robi tak już od miesiąca. Harry ma dość. Nie chce jej widzieć. Gdyby nie ona, zapomniał by o chorobie i żył by jak normalny nastolatek. Ociera wierzchem dłoni swoje czerwone od płaczu oczy i bierze głęboki wdech. Jego ciało się uspokaja, a on z powrotem przymyka powieki i udaje się w odwiedziny do krain Morfeusza.
Kwiecień
Harry poznaje Louis'ego. To miły chłopak, który jeszcze nie wie o chorobie chłopaka. On nie chce mu mówić. Nie chce by i on zaczął się nad nim użalać. Jest cicho i nie mówi mu swojego sekretu, aż do momentu, w którym nowotwór sam daje znać o swojej obecności. Harry ma zapaść a jego oczy są szeroko otworzone. Widzi zmartwioną twarz Louis'ego, który nie wie co się dzieję. Tuż obok niego biegną pielęgniarki i lekarze. Jeden kieruję strugę światła z małej latareczki na zielone tęczówki Harry'ego. Harry jest przerażony i czuje jak jego wnętrzności się skręcają. Ma wrażenie, ze robaki zjadają jego nerkę i wątrobę. To dziwne i nieprzyjemne uczucie. Jego powieki są ciężkie, więc pozwala im swobodnie opaść, a go spowija ciemność i ból. Nie fizyczny, a psychiczny. Boli go, że mu nie powiedział. Boi się, że go straci.
Maj
Harry czyta książkę z szpitalnej biblioteczki. Nie jest ciekawa, ale nie ma nic innego do roboty. Po czasie jego zmęczone oczy nie wychwytują wszystkich wyrazów, a nic nie składa się w logiczną całość, odkłada książkę na stoliczku i spogląda na śpiącego Louis'ego. Śpi tuż przy jego boku i mocno ściska jego dłoń. Odkąd wie o chorobie Lokatego chłopca nie pozostawia go nie dłużej jak na dobę. Harry to docenia, aczkolwiek źle czuję się gdy widzi wory pod oczami przyjaciela i jego potargane włosy. Są zmęczeni. Ale Louis nadal trzyma go za rękę i ciągnie w górę. Nie pozwala mu opaść na dno. Harry po raz pierwszy ma nadzieję, że wypłynie na wierzch i weźmie potężny haust powietrza. Louis dał mu tą nadzieję. Louis to wspaniały przyjaciel.
Czerwiec
Harry płacze. Urocza pielęgniarka patrzy na niego ze zaszklonymi oczami, a niewzruszony posępny doktor Nevil spogląda w swoje dokumenty.
- Bardzo mi przykro. - oznajmia siwiec po czym wraz z pielęgniarką wychodzi z sali. Harry zostaje sam na sam z Louis'm. Patrzą sobie w oczy. Harry płacze. Louis się boi, ale próbuję być twardy. W końcu nie wytrzymuje i przytula mocno Loczka. Wybuchają głośnym płaczem.
- Obiecuję Ci, że twoje ostatnie sześć miesięcy spędzimy jak najlepiej. - szepcze mu do ucha po czym jeszcze mocniej przytula. Ściska go tak jakby zaraz miał zniknąć. Harry zniknie. Za sześć miesięcy już go tu nie będzie, i to jest straszne. Kędzierzawy stracił już nadzieję. Pozostało mu tylko czekać na koniec.
Lipiec
Harry nabija na widelec kawałek rozgotowanej marchewki. Warzywo rozpływa się delikatnie w jego buzi, a charakterystyczny smak atakuje jego kubki smakowe. Wzdryga się gdy czuje na sobie palący wzrok matki. Jest zła. Zła na Harry'ego, że postanowił wypisać się z szpitala. On po prostu nie chciał zmarnować tych pięciu miesięcy. Anne wierzyła, że jej syn jeszcze wyzdrowieje, lecz gdy ten powiedział, że wiarę stracił dawno rozpłakała się. Wyszła z jadalni pozostawiając Harry'ego z ojcem.
- Idź do niej. Tylko ty jej Pomożesz.- mówi tata. Harry kiwa głową i idzie do matki. Gdy widzi jej smukłe ciało na sofie podchodzi do niej i obejmuje ją mocno.
- Mamusiu - szepcze łagodnie. - Po prostu wybieram się na wakacje. Długie wakacje. A wy zaraz do mnie dołączycie. Obiecuję wam. Każdy kiedyś umrze i w końcu wszyscy spotkamy się tam na górze. - wskazuje palcem na sufit. Anne jeszcze bardziej chce się płakać, lecz dla syna ociera łzy i uśmiecha się ciepło. Całuje go w policzek po czym wracają do jadalni by dalej kosztować obiadu.
Sierpień
Harry się uśmiecha. Z samego szczytu diabelskiego koła podziwia panoramę Londynu. Tuż obok niego siedzi Louis i trzyma jego dłoń. Są szczęśliwi. Atrakcja dobiega końca a oni wychodzą z wagoniku i niczym rozweselone dzieci biegną do budki z watą cukrową. Harry nie przyznaje się Louis'emu, że boli go głowa. Po prostu wykorzystuje tą chwilę w pełni. Wszystko je wspaniałe. Wata przykleja mu się do ust a on co chwile wybucha głośnym śmiechem. Nagle w jego głowie zaczyna wirować a mroczki spowijają oczy. Wata cukrowa opada na zielony trawnik, a chwilę później słychać sygnał karetki.
Wrzesień
Harry jest cały obolały. Mięśnie są jakby z gąbki a on jest blady i wykończony. Jego loki nie są już tak miękkie i aksamitne jak wcześniej. Harry znowu płacze. Czuje, że trzy ostatnie miesiące miną dość szybko. Musi zacząć się żegnać. Zacznie od kolegów z szkoły. Skończy na Louis'm, bo ten obiecał zostać do końca.
Październik
Harry siedzi z kumplami w barze. Niall i Zayn piją piwo i przyglądają się wykończonemu brunetowi. Zielona beanie pomieściła wszystkie jego włosy, tylko nie liczne brązowe loczki wydostały się i nieposłusznie opatuliły jego uszy. Harry uśmiecha się słabo.
- Masz nam coś do powiedzenia, Harreh? - pyta mulat. Harry oblewa się rumieńcem. Powiedział już Liam'owi, Sethowi, Paulowi i innym kolegą wszystkich reakcja była taka sama.
- Właściwie to... - zaczyna niepewnie. Spogląda na Nialla, który wgryza się w czerwone jabłko. - Zostały mi dwa miesiące życia, przyjaciele. To tak jakby pożegnanie.
Jabłko upada na posadzkę.
Listopad
Harry śpi. Louis przygląda mu się i zamyśla się. Cieszy się, że go poznał. Lecz jest zły na siebie, że tak bardzo polubił tego chłopca. Wie, że będzie trudno żyć bez swego najlepszego przyjaciela. Nigdy nie poznał nikogo tak wspaniałego. Uśmiecha się do śpiącego bruneta i siada tuż obok jego łóżka. Kładzie głowę na jego ramieniu i wsłuchuję się w bicie serca Kędzierzawego, która słyszy tuż przy swoim uchu jak i z szpitalnej aparatury. Szpital stał się jego drugim domem.
Grudzień
Harry otwiera prezent od Louis'ego. Jest podekscytowany. Gdy pomarańczowy papier udaje mu się zedrzeć do końca, otwiera małe pudełeczko, a jego oczom ukazuje się srebrzany pierścionek. Bierze go w swoje długie palce i przybliża bliżej twarzy. Widzi, że coś jest na nim wygrawerowane.
- Złapię Cię gdy będziesz upadał. - czyta a w jego oczach pojawiają się łzy. - Och, dziękuję. Lou, jesteś wspaniały. - przytula go mocno, zaraz potem wkładając pierścionek na swój środkowy palec. Cieszy się. To najwspanialsze święta w jego życiu. Pomijając fakt, że są one jego ostatnimi świętami.
Styczeń
Harry powinien już nie żyć. Jego termin egzystencji na Ziemi dobiegł końca, lecz on nadal swobodnie oddychał. Nabrał nadziei, że może wszystko będzie dobrze. Nagle do jego sali wchodzi Louis. Tuż za nim niska brunetka, która niczym małpka jest przypięta do jego umięśnionego ramienia. Dziewczyna uśmiecha się do niego nieśmiało.
- Harry. - odzywa się Louis i spogląda na niego. - Chciałbym Ci kogoś przedstawić. To moja dziewczyna, Eleanor.
I tak nagle, tak niespodziewanie w jego ciało uderza ból. Jego powieki się przymykają a słyszy tylko za tłumione przez krew w jego uszach krzyki i szlochy.
Luty
Harry'ego nie ma. Zostawił wszystkich pozostawiając po sobie tylko złudne wspomnienia. Matka Ziemia przyjęła w objęcia jego sztywne ciało, a Pan Bóg zaprosił do siebie jago duszę i sumienie. 


Przeczytałeś/łaś? Wyraź swoją opinię komentując. To nie boli, a sprawia radość autorowi lub nakierowuje do nie poprawiania banalnych błędów. :)

19 komentarzy:

  1. Ale to fajne *.*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale to fajne *.*

    OdpowiedzUsuń
  3. masz talent do pisania *.* pewnie masz same dobre oceny z wypracowań na polskim xd

    OdpowiedzUsuń
  4. wow... popłakałam się LoL ja płaczę.... nowotwór... uhg ... to zło... diabeł w postaci wirusa... zjadającego nas od środka... ach... mas taki talent... po prostu sweet.... wiesz co? tak se pomyślałam... że ahahah czy jesteś Larry Shiper? bo tak z tym jak Eleanor wchodzi i bum jakby Hazzie z rozpaczy pęka serce... tak to przyjęłam hahaha... lol jestem dziwna ale to pierwsza myśl mi przebiegła po tym odcinku... pozdro @gaba540

    PS: Larry Shiper? a może Eleanor Shipper? bo to mnie tak dręczy że aż glupawki dostałam po tych jakże dziwnych i od tego momentu zboczonych myśli...

    OdpowiedzUsuń
  5. łoooooooooooooooooooooooooo :OOOOOOo

    OdpowiedzUsuń
  6. to jest boskie , płacze nie widzę klawiaturyv....
    @holdingheart

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo fajny, tylko szkoda, że tak dramatycznie skończył, to mnie doprowadziło do płaczu

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudowne... Z resztą jak wszysto co ty piszesz :)

    OdpowiedzUsuń
  9. nienawidzę cię !!!!!! japierdole sprAWIA CI PRZYJEMNOŚĆ DOPROWADANIE LUDZI DO PŁczu? he? nie no żartuję ale ten one shot jest okropny przepraszam nie mogę tego słuchać...........................on jest tak cholernie wzruszający że dupe mi ściskA I SERCE ROZRYWA

    OdpowiedzUsuń
  10. TO JEST PRZEPIĘKNE
    NA PRAWDĘ BARDZO , BARDZO PIĘKNE.
    NADAJE SIĘ SIĘ ! JEST IDEALNE , DZIĘKUJĘ CI.
    @SWAG_BITCHES

    OdpowiedzUsuń
  11. na końcu po prostu się rozpłakałam
    nadal płaczę...

    @shaawty_xoxo

    OdpowiedzUsuń
  12. przepiękne i oczywiście że się nadaje! <3

    OdpowiedzUsuń
  13. po policzkach lecą mi łzy. Nie wiem co powiedzieć, brak mi słów. Nadaje się! Czyżby tematyka śmierci? straty? cierpienia? a może czegoś innego? Jak chodziłam do gimnazjum, to raz zorganizowaliśmy wieczorek poetycki, przy herbacie i ciastkach - dla LO ... Ale mniejsza z tym było spoko ... A co do tego tekstu, to naprawdę brak mi słów, coś w sercu zamiera ... @dianaseth

    OdpowiedzUsuń
  14. Jezu... To jest takie piękne ;')
    Płaczę sobie, hehe...
    Świetnie to napisałaś : )

    @CzokledMilk (@HarrotB)

    OdpowiedzUsuń
  15. chusteczki sie skończyły....;(( masz talent do pisania ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Hey :) THIS IS US cały film można zobaczyć tutaj
    onedirectiononline2013.blogspot.com <3
    ZA DARMO !!!!

    OdpowiedzUsuń
  17. ejjj miał być szybko ! no napisz ...:(

    OdpowiedzUsuń
  18. Płakałam strasznie :c
    Zapraszam do mnie dopiero zaczęłam przygodę z pisaniem ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. O kurwa i p ja pierdole. W chuj mocny wuciskacz łez. Nie myśl, że jestem gruboskurna. Przekleństwa odsają to w jakim stanie jestem... a jestem rozdarta.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję Ci za komentarz! Na prawdę bardzo mi miło.